Piotr Woźniak-Starak zaginął w nocy z 17 na 18 sierpnia na jeziorze Kisajno. Ciało 39-letniego milionera odnaleziono po czterech dniach poszukiwań. W czwartek, 22 sierpnia, odbyła się msza żałobna w intencji zmarłego producenta filmowego. Piotra Woźniaka-Staraka żegnały tłumy. W trakcie mszy nie brakowało wzruszających przemówień. Kazanie wygłosił ks. Kazimierz Sowa, a później głos zabrał także Edward Miszczak, dyrektor programowy stacji TVN.
Wspólna jest tylko rozpacz. W taki dzień jak dziś nie modlimy się o coś, modlimy się mimo wszystko. Powinniśmy kłócić się o obsadę, spierać o budżet. Nie wiedzieliśmy, że scenariusz dla Piotrusia jeszcze się pisał, najważniejsze powinno się jeszcze wydarzyć - czytamy na stronie Fakt24.pl.
Jak zanotował dziennikarz portalu Fakt24.pl, Edward dodał następnie, że Piotr nigdy nie bał się prawdy, a wszyscy zgromadzeni w kościele mówili na niego "Piotr Piotruś".
Odchodząc, Piotruś każdemu z nas coś zabrał. Jednym mniej, innym więcej. Najbliższym zabrał wszystko. Jeden z naszych wspólnych przyjaciół napisał kiedyś takie zdanie: nie mam już serca. Mam lej po bombie. I ja mam. Tak mamy. Lej po bombie.
DH