Rozstanie Weroniki Rosati i Roberta Śmigielskiego jest jednym z najgorętszych tematów w kolorowej prasie. Ich związek skończył się kilka miesięcy temu, jednak aktorka niedawno zdecydowała się opowiedzieć o tym, że padła ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej. Były partner i ojciec jej córki miał się nad nią znęcać.
Sprawa trafiła już na policję. W międzyczasie głos zabrali też sławni znajomi zarówno Rosati, jak i Śmigielskiego. Niedawno do prasy trafiła też informacja, jakoby aktorka żądała od swojego byłego partnera alimentów w wysokości 22 tysięcy złotych. Okazuje się, że były to plotki. Gwiazda skomentowała je i w obszernym wpisie na swoim profilu na Instagramie wytłumaczyła, jak w rzeczywistości wygląda cała sytuacja.
Na razie zostałam zepchnięta do roli matki proszącej, której ojciec Dziecka narzucił kwotę alimentów, których..... tak, zgadliście, nie płaci! Co miesiąc muszę błagać o pieniądze na podstawowe potrzeby Eli. A Eli i tak jest na moim utrzymaniu - czytamy we wpisie.
Aktorka zwróciła też uwagę na to, że Śmigielski, w przytoczonym przez nią wywiadzie, zataił fakt, że ma siódemkę dzieci, a nie trójkę.
MŁ