Rozdanie nagród Grammy to najważniejsze wydarzenie w branży muzycznej. Uroczysta gala każdego roku przyciąga tłumy gwiazd. Nie inaczej było tym razem.
Wśród artystów pozujących na ściance nie mogło zabraknąć Miley Cyrus. Tego wieczoru 25-latka pojawiła się w aż w czterech stylizacjach. Naszą uwagę najbardziej przykuła jednak ta, w której piosenkarka zjawiła się na czerwonym dywanie.
Miley Cyrus pozowała fotografom w przydużej marynarce oraz czarnych spodniach. Gwiazda nie miała na sobie stanika i chętnie eksponowała dekolt. W porównaniu do kreacji, w jakich pokazywała się publicznie jeszcze 3 lata temu, ta i tak jest dość "grzeczna". Show skradł jednak nie dekolt, a buty! Cyrus uznała chyba, że zwykłe szpilki są zbyt nudne, dlatego też zamiast nich postawiła na "obcasy" w kształcie inicjałów jej imienia i nazwiska: MC.
Trzeba przyznać, że efekt robi wrażenie. Pozostaje jednak pytanie: czy w takich butach da się chodzić? Najwyraźniej tak! Miley z uśmiechem przechadzała się w nich po czerwonym dywanie.
Miley wystąpiła na gali aż dwukrotnie. Najpierw z Shawnem Mendesem, a następnie ze swoją matką chrzestną Dolly Parton. Fani od kilku dni spekulowali jakoby Cyrus i idol nastolatek mieli wspólnie zaśpiewać na Grammy. Żadne z nich potwierdziło jednak tych przypuszczeń.
Wszystko stało się jasne na początku gali, kiedy wykonali wspólnie przebój Mendesa "In My Blood". Tym razem gwiazda ponownie zaszalała ze stylizacją i postawiła na dekolt niemalże do pępka.
MŁ