Joanna Krupa miała poważna kolizję drogową, w skutek której jej samochód nadaje się do kasacji. Do wypadku doszło w centrum Warszawy.
Joanna Krupa jechała samochodem wraz ze swoja menadżerką. Do zderzenia doszło przy ulicy Lecha Kaczyńskiego. Samochód ciężarowy zjechał z równoległego pasa i zepchnął na pobocze Lexusa modelki, wartego blisko 200 tysięcy złotych. Auto ma całkowicie uszkodzony bok i nadaje się do kasacji.
Na miejsce zdarzenia przyjechała policja. Spisywanie zeznań trwało kilka godzin. Informator "Pudelka", który był świadkiem zdarzenia wyznał, że wypadek wyglądał na bardzo poważny.
Przyjazd policji i spisywanie zeznań trwały kilka godzin i wywołały niemałe zdenerwowanie u Joanny Krupy.
Całe zdarzenie wyglądało dość przerażająco. Na szczęście nikt nie ucierpiał, głównie dlatego, że kobiety jechały bardzo wolno i dużym samochodem. Jeśli byłoby to jakieś mniejsze auto, mogło skończyć się tragicznie - opisał zdarzenie.
Joannie Krupie i jej menadżerce na szczęście nic się nie stało. Kierowca TIR-a został ukarany punktami karnymi.
Zadzwoniliśmy do menadżerki Joanny Krupy, która była z modelką w samochodzie w momencie wypadku.
To wczoraj było koło 17.30 w centrum. Miałyśmy razem ten wypadek, ja kierowałam. My jechałyśmy równolegle koło tego TIR-a i byłyśmy mniej więcej w połowie naczepy, a on zaczął w nas wjeżdżać, bo nas nie zauważył. Dzięki Bogu, że miałyśmy takie mocne auto, dlatego nic się nie stało. Samochód jest w strasznym stanie. Do kasacji na pewno nie, on jeździ, nic tam się takiego nie uszkodziło. Jest cały lewy bok wgięty, blacha się wgięła - wyznała w rozmowie z Plotkiem.
Nam się nic nie stało. My jechałyśmy ok. 20 km/h, bo straszne korki były. Prawda jest taka, że jakbyśmy jechały innym samochodem, bo ten był dość duży i mocny, to skończyłoby się to tragicznie. Wszystko jest okej, super się czujemy - dodała.
MT