Jest fanką kosza i od lat kibicuje drużynie swojego uniwersytetu, Kentucky Wildcats. Gdy po niedawnym meczu Ashley Judd skrytykowała brutalną grę przeciwnika, jej skrzynkę wiadomości wypełniły pełne nienawiści słowa internautów. Za słowa, że przeciwna drużyna gra nieczysto, dowiedziała się, że jest "k***ą, p***ą i ktoś powinien ją zgwałcić". Ktoś inny kazał jej "ssać k****a".
Aktorkę w dzieciństwie dwukrotnie zgwałcono, była też ofiarą kazirodztwa. Teraz, w przejmującym i szczerym eseju, opowiada, jak atak internetowych trolli przywołał traumę i prawie zaprzepaścił wieloletnią terapię. Media w USA i Europie cytują Judd, która zachęca inne kobiety, by, jak ona, sprzeciwiły się przemocy seksualnej w internecie. Gwiazda kina wszystkich atakujących ją użytkowników Twittera zamierza pozwać do sądu.
Stale stykam się z tweetami, które uprzedmiotawiają mnie, obrażają, poniżają, a nawet grożą atakiem w świecie realnym. Zaczęłam badać, które z tych wpisów można ścigać sądownie. Dostarczyłam Twitterowi wiele przykładów gróźb wysyłanych poprzez ich serwis. Ale to tsunami mizoginii i uwarunkowanej płcią przemocy zalewające mój twitterowy feed po prostu mnie przytłoczyły - napisała Judd w serwisie Mic.com.Screen z Twitter.com/ashleyjudd
Judd podpiera się opiniami prawnymi z procesów karnych i przekonuje, że te werbalne ataki należy traktować jak fizyczny gwałt. Jest wściekła, że jedyną jej "winą" jest jej płeć.
Jako kobieta, kiedyś także dziewczynka, jako internautka i obywatelka świata, zamiast poświęcać się temu, co mnie interesuje, czyli formą i stylem gry mojej drużyny, muszę zajmować się osobiście, duchowo, publicznie i prawnie niebezpieczeństwami towarzyszącymi byciu kobietą z własnymi opiniami na temat sportu czy czegokolwiek innego - mówi.
W 2011 roku ukazała się autobiografia aktorki, "All That Is Bitter & Sweet" ("Wszystko co gorzkie i słodkie"). Judd ujawnia w niej koszmarne wydarzenia z dzieciństwa, przez które była bliska odebrania sobie życia. W książce opisuje, jak między 5. a 18. rokiem życia chodziła do 13 szkół. Jej matka Naomi była piosenkarką i podróżowała po kraju za pracą. Rodzice Ashley Judd rozwiedli się, gdy ta miała 4 lata. Depresja, na którą cierpiała przez kolejne trzy lata, związana była najpewniej z kazirodczym gwałtem.
Głęboko skrywane wspomnienia wróciły do niej podczas sesji terapeutycznej wiele lat później. Dotąd nie zdradziła, który członek rodziny ją skrzywdził. Ofiarą seksualnej napaści była jeszcze kilkukrotnie - pisał przed laty "Daily Mail".Screen z Youtube.com
Pierwszy atak, który Judd pamięta, miał miejsce w sklepie. Miała 15 lat i obcy mężczyzna zaoferował jej pieniądze na grę na automacie do pinballa. Przyciągnął do siebie jej głowę, zaczął brutalnie całować i wmusił język w jej usta. Na szczęście zdołała uciec.
Gdy w liceum wygrała konkurs dla młodych modelek i pojechała do Japonii, napastował ją jeden z opiekunów. Gdy podróżowała po kraju autostopem, próbował zgwałcić ją przypadkowy kierowca - przypomina brytyjska gazeta.
Judd wytłumaczyła, że opisane w książce historie są elementem jej własnej terapii, ale mają też dodać odwagi innym skrzywdzonym kobietom. Podobnie tłumaczy aktualną kampanię przeciwko trollom z Twittera. "Guardian" publikuje opinię szefowej portalu TheFootballGirl.com, zdaniem której przypadek Ashley Judd jest symptomem większego problemu traktowania kobiet w sieci.
Jeżeli jesteś kobietą piszącą o sporcie w mediach społecznościowych, jedynym sposobem na uniknięcie molestowania jest podszywanie się pod mężczyznę. Gdyby Judd pisała jako facet, że przeciwnik grał nieczysto, ktoś najwyżej nazwałby ją debilem i kazałby się odp***ć. Na pewno pod jej adresem nie padłyby seksualne groźby - pisze Melissa Jacobs.
Esej Ashley Judd nie uszedł też uwadze innych mediów. Problemowi seksualnych ataków poświęcone było poranne pasmo w MSNBC. Aktorkę zaproszono do programu "Today Show". Przed kamerami ponownie zapowiedziała wniesienie pozwów sądowych przeciwko wszystkim atakującym ją internautom.
Każdy musi brać odpowiedzialność za to, co pisze. Nie możemy pozwolić, by w mediach społecznościowych dalej istniała ta kultura piętnowania - stwierdziła aktorka.
O jej działaniach rozpisują się zarówno serwisy zajmujące się na co dzień show-biznesem, jak i największe gazety oraz portale informacyjne.
Ashley Judd pisze mocny tekst o własnych doświadczeniach z gwałtem i walczy z trollami na Twitterze - czytamy w "US Weekly".
Oto walka Ashley Judd - opisuje kampanię aktorki kanadyjski "Journal De Quebec".
Judd opowiada o przemocy na Twitterze i gwałcie - informuje "Time".
Aktorka zapowiada pozwy przeciwko trollom z Twittera - donosi CNN.
Według "USA Today", Judd podkreśliła związek między przemocą wobec kobiet w sieci i tą w świecie realnym . "Die Welt" zauważył, że doniesienia aktorki o ataku są smutne i prawdziwe. Niemiecki dziennik przytacza też przypadek dwóch innych celebrytek, które spotkały się z przemocą seksualną na Twitterze. Zdaniem gazety, raperka Iggy Azalea przestała osobiście nadzorować swoje konto, a aktorka Lena Dunham po prostu przestała go używać. Według wspomnianej Melissy Jacobs, odpowiedzialność leży po stronie Twittera i zdolności przedsiębiorstwa do zarządzania własnym serwisem:
Niemożliwe, by firma o dochodach liczonych w setki milionów dolarów, nie mogła stworzyć programu identyfikującego seryjnych napastników, kasować ich konta lub chociaż ukrywać ich przed naszym wzrokiem.Screen z Twitter.com/ashleyjudd
socha