Po śmierci Anny Przybylskiej w mediach pojawiło się mnóstwo wspomnień osób, które ją znały. Dzielenie się takim wspomnieniami jest naturalne. W tym przypadku, oprócz wspomnień dotyczących osoby aktorki, poznaliśmy również kilka wypowiedzi dotyczących jej choroby. Media podzieliły się oceniając, czy lekarz miał prawo opowiadać w telewizji o pacjentce, czy nie. Dowiedzieliśmy się również, że jedną z osób znających szczegóły choroby była Kinga Rusin .
Kuba Wojewódzki , który dobrze znał Annę Przybylską, zachował powściągliwość, nie komentował swojej znajomości z aktorką. W wywiadzie dla Weekend.gazeta.pl nie zostawił jednak suchej nitki na wspominających ją osobach. Oddzielnie wypunktował lekarza aktorki, dr. Dariusza Zadrożnego i Kingę Rusin.
Nagle wokół śmierci Ani zaczął robić się magiel. Przerażający, bo jego źródłem była czyjaś realna tragedia. Licytacja, kto ją lepiej znał, z kim się bardziej przyjaźniła. I najgorsze: licytowanie się, kto wiedział więcej o jej chorobie, a kto mniej. Tu pełną pulę zgarnął patologiczny konował z Trójmiasta. Kinga niestety zajęła dobre, drugie miejsce. Ania i jej śmierć stała się okazją do błyśnięcia dla zidiociałych quasi-dziennikarek i niezdolnych aktorów. Trzeba to jasno powiedzieć. To był zlot medialnych cmentarnych hien. Nie wiem, czy byłaby dumna z takiego towarzystwa. Jej prawdziwi przyjaciele żegnali ją godnie i w milczeniu - czytamy w wywiadzie.
Dariusz Zadrożny tłumaczył później, że miał zgodę rodziny na wywiad. Kinga Rusin zaś ujawniła , że Anna Przybylska była leczona w "rewolucyjny" sposób.
Kuba Wojewódzki nie ukrywa swojego ateizmu. Podczas pogrzebu Anny Przybylskiej był obecny na mszy świętej. W wywiadzie wspomina o tym z goryczą.
Uczestniczyłem ostatnio w pogrzebie Ani Przybylskiej. Ksiądz w kościele mówił z zaangażowaniem sprzedawcy mebli. O jednej z najcudowniejszych istot, jakie znałem, wygłaszał frazesy rodem z Wikipedii - mówił Wojewódzki.fot. AG
alex