Julia Wróblewska od kilku lat otwarcie mówi o swoich problemach zdrowotnych. W 2019 roku poinformowała, że rozpoznano u niej zaburzenia osobowości, z którym radzi sobie zarówno przez terapię, jak i poprzez przyjmowanie leków. W połowie sierpnia 2021 wyjawiła również, że doszły do tego inne dolegliwości. U aktorki zdiagnozowano torbiele na jajnikach i konieczna będzie operacja.
Julia nie bagatelizuje swoich problemów i poczyniła już kroki, aby skupić się na powrocie do zdrowia. W rozmowie z Jastrząb Post wyznała, że planuje spróbować innych metod leczenia niż do tej pory, jednak dopóki nic nie jest pewne, nie chce zdradzać szczegółów. Przyznała natomiast, że być może na pewien czas będzie zmuszona pożegnać się z obsadą "M jak miłość". Wróblewska podkreśliła, że ekipa serialu już od dawna ma tego świadomość i zaplanowała, co stanie się z jej postacią:
Produkcja już o tym wie. Wszystko będzie spójne i wszystko zostanie dobrze poprowadzone - powiedziała podczas wywiadu.
Polski show-biznes usłyszał o Julii Wróblewskiej w 2006 roku za sprawą roli w komedii romantycznej "Tylko mnie kochaj", w której zagrała u boku Macieja Zakościelnego. Aktorka miała wówczas zaledwie osiem lat. Rok później dołączyła do obsady "M jak miłość" w roli Zosi Warakomskiej, adoptowanej córki Małgosi i Tomka, a z serialem związana była aż do dziś.
Zniknięcie Julii z "M jak miłość" nie jest jedynym głośnym odejściem z serialu w ostatnim czasie. W czerwcu decyzję o pożegnaniu się z telenowelą Telewizji Polskiej ogłosił Paweł Deląg (serialowy Michał Ostrowski), związany z produkcją od 2018 roku. Trzy miesiące wcześniej z "M jak miłość" odszedł z kolei Krystian Domagała (grający postać Mateusza). Aktor zrezygnował z grania w hicie TVP po niemal 20 latach - z serialem związany był praktycznie od urodzenia.