Nowy sezon programu "Hotel Paradise" ruszył zaledwie dwa tygodnie temu, ale widzowie już nie mogą narzekać na brak emocji. W poniedziałkowym odcinku to panowie rozdawali karty. Nie obyło się bez niespodzianek.
Na początku odcinka pierwsze skrzypce grali Karolina i Miłosz. Od jakiegoś czasu mężczyzna jest wyraźnie zainteresowany Wiktorią, choć to dzięki Karolinie nadal jest w programie. Oliwy do ognia dolała Klaudia, która postanowiła szczerze wyznać, co myśli o Wiktorii.
Miłosz mógł się wkręcić. Przelała swój silikon na niego. On jest teraz najsłabszym ogniwem - rzuciła bez ogródek.
Karolina jako singielka dostała polecenie przyjrzenia się chłopakom podczas turnieju siatkówki. Po meczu mogła wskazać osobę, której wręczyła tzw. dziką kartę. Otrzymał ją właśnie Miłosz.
Chcę ci pokazać, że mimo wszystko nadal ci ufam - wyznała.
Podczas rajskiej wyroczni uczestnicy dowiedzieli się rzeczy, które miały im ułatwić decyzję. Darek dowiedział się, że Natka byłaby w stanie wyrzucić go z programu, a Natalia, że Wiktoria i Miłosz nie mają sekretnego planu. Przemek dopytywał, czy inni uczestnicy próbują rozbić najmocniejsze pary, ale usłyszał odpowiedź przeczącą.
Na rajskim rozdaniu karty rozdawali panowie, ale tym razem było trochę inaczej, ze względu na dziką kartę, którą Karolina wręczyła wcześniej Miłoszowi. Oznaczała ona, że jeśli Miłosz wybierze Karolinę, to na kolejnym rajskim rozdaniu ich para będzie bezpieczna. On wybrał jednak Wiktorię.
Chciałbym powiedzieć, że rozum jest bardzo ważny, ale ja kieruję się sercem i nawet jeśli ten wybór będzie zły, to ja czuję coś do Wiktorii i chcę z nią być - powiedział.
Na koniec Karolina nie żałowała Miłoszowi i Wiktorii cierpkich słów i zarzuciła im, że są najbardziej fałszywą parą w programie.