W kolejnym odcinku "40 kontra 20" odbyła się tak zwana "ceremonia chaosu", podczas której zadaniem uczestniczek z obu grup było wytypowanie dwóch kobiet, co do których niekoniecznie pałają sympatią lub po prostu nie wzbudzają one ich zaufania. W grupie 20 najwięcej głosów oddano na Paulinę, natomiast wśród 40 była to Joanna.
Uczestniczka, która w starszej grupie uzyskała najwięcej głosów, wcale nie poczuła się zniechęcona do dalszej rozmowy z pozostałymi kobietami. Co więcej, zdobyła się nawet na szczere wyznanie dotyczące jej poprzedniego małżeństwa. Okazało się, że w związku Asi nie zawsze bywało kolorowo, a mąż czasem stosował wobec niej agresję psychiczną i fizyczną. Z tego względu kobieta często unikała jego towarzystwa. Przyznała również, że priorytetem stało się dla niej uzyskanie rozwodu, dlatego nie pomyślała o tym, żeby winą za rozpad związku obarczyć byłego partnera.
Końcówka małżeństwa była tragiczna. Była przemoc fizyczna i psychiczna. Żałuję, że nie wzięłam rozwodu z orzeczeniem o winie. Ostatni rok był taki, że bałam się spać, zamykałam się w innym pokoju na klucz... Jak nie szło mu w sporcie, to w domu był tyran. Chciałam jak najszybciej uzyskać rozwód. Trwał cztery minuty.
Dodała także, że partnera poznała jako młoda dziewczyna i przez długi czas obiecywała sobie, że coś w ich związku w końcu ulegnie zmianie.
Ja byłam młoda, jak go poznałam, miałam 18 lat, tłumaczyłam sobie, że to się zmieni. Nie chciałam zauważać takich rzeczy - przyznała.
Asia stwierdziła jednak, że pomimo wyrządzonych przez byłego męża krzywd, w ich związku nie brakowało także miłych chwil. Dlatego kobieta postanowiła nie usuwać tatuażu, który przypomina jej o poprzednim małżeństwie.