Agnieszka Woźniak-Starak, kiedy otrzymała propozycję prowadzenia programu "Big Brother", od razu się zgodziła. Prezenterka w pierwszych odcinkach na żywo zaliczyła kilka wpadek, które nie umknęły uwadze producentów formatu. Nie ma się co dziwić, ponieważ ostatnimi czasy w reality show dużo się dzieje i co chwilę wybuchają nowe afery. Jak podaje informator "Faktu", Agnieszka, po kilku pomyłkach, które zaliczyła na wizji, została wezwana na dywanik.
Tabloid donosi, iż Woźniak-Starak nie wiedziała, co dzieje się w domu Wielkiego Brata.
Osoba z produkcji "Big Brothera" siedziała z nią wcześniej przez cały dzień w garderobie i tłumaczyła zawiłe relacje pomiędzy uczestnikami. Nie było innego wyjścia. Aga w ogóle tego nie ogarniała, a na próbach ciągle się myliła. Zresztą podczas wejść na żywo też zaliczyła wpadki. Skończyło się, oczywiście, wezwaniem na dywanik - ujawnia informator Faktu. - Usłyszała, że oglądanie tego programu to jej obowiązek.
Okazuje się, że nie tylko Agnieszka miała wpadki. Producenci programu też mają ich kilka na swoim koncie. Woźniak-Starak w rozmowie z Plotkiem wyjaśniła sytuację, która niedawno miała miejsce w Big Brotherze i bardzo zbulwersowała internautów. Otóż do sieci wyciekł filmik, w którym Iza pod pretekstem wyjścia do lekarza podobno spotkała się z dziećmi i bliskimi. Choć kamery nie zarejestrowały tego momentu, to produkcja nie wyciszyła mikroportu uczestniczki i było słychać szept oraz dziecięcy głos. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.
To była totalna nieprawda, trochę teoria spiskowa. Po pierwsze nie ma takiej możliwości, żeby ktoś się spotkał z bliskimi, a po drugie Iza naprawdę do wszystkich mówi "kochana", "kochanie". Wyszła spotkać się z lekarzami, których poznała podczas badań, bo przecież oni wszyscy przechodzili różne badania przed tym programem. I ona w ten sposób zareagowała, ale, prawdę mówiąc, ciężko było wyciągnąć wnioski, że ona spotyka się ze swoimi dziećmi, bo tak po prostu nie było - powiedziała Plotkowi Agnieszka.
Prowadząca reality-show przyznała również, że popełniła błąd, kiedy poinformowała w drugim odcinku "Big Brother Arena", że Natalia odpadła z programu różnicą trzydziestu esemesów. Wówczas internauci wywnioskowali, że jedynie 750 osób wzięło udział w głosowaniu.
Po pierwsze to, co powiedziałam, nie dotyczyło końcowego wyniku głosowania. Po drugie mnie się wydawało, że ktoś tak powiedział, a okazało się to kompletną nieprawdą i to był mój ogromny błąd i nie powinnam była absolutnie tego mówić. Jednak jest to program na żywo i dzieją się różne rzeczy - wyjaśniła naszej reporterce.
JP