"Projekt Lady" ma przygotować uczestniczki nie tylko do brylowania na salonach i przy stole, lecz także do prowadzenia normalnego, odpowiedzialnego życia. Co jest jego nieodłącznym elementem i jednocześnie gwarantem? Oczywiście praca.
W 8. odcinku dziewczyny mogły po raz pierwszy od wejścia do programu zakosztować samodzielnego życia. Co prawda, bez opieki mentorek były tylko dwa dni, ale czekało je wiele odpowiedzialnych wyzwań.
Po stresującej rozmowie rekrutacyjnej uczennice szkoły w Radziejowicach zostały podzielone na grupy i w 2-3-osobowych zespołach zaczęły jednodniowe staże.
Za skandaliczne zachowanie Magda i Kasia zostały zawieszone w prawach uczennic. W ramach kary dostały najcięższą pracę: o 5 rano miały posprzątać japońską restaurację po nocnej imprezie. Nie było łatwo, ale doczyściły grille i stoły na błysk. Równie dobrze poradziły sobie z dodatkową pracą: nocną zmianą w warszawskim kebabie.
Dzięki współpracy i kooperacji dziewczyny nie zostały wyrzucone z programu i otrzymały perły z powrotem.
Julia i Ania najbardziej cieszyły się z powierzonego im zadania. Dostały się na staż do redakcji "Faktu". Szybko jednak okazało się, że praca w tabloidzie to nie jest bułka z masłem. Ostatecznym sprawdzianem był wywiad z Grażyną Wolszczak. Aktorka szybko otworzyła się przed rozmówczyniami:
Dostawałam od mamy regularnie pasem w tyłek. Mama schowała mi buty, żebym nie wyszła z domu. Ja to naprawdę mówię? - wykrzyknęła zdziwiona swoimi własnymi słowami Wolszczak.
Potem brylowała już tylko Julia.
Jestem w związku i zastanawiam się, czy w dzisiejszych czasach małżeństwo w ogóle jest potrzebne. Pani żyje w związku, również nie sformalizowanym...
Patrzcie one są przygotowane naprawę! Nie wytrzymam - wykrzyknęła Wolszczak. - Myślałam, że będą bardziej "grubo ciosane". Że nie będą potrafiły sformułować zdania, myśli. A okazało się, że to bardzo fajne dziewczyny.
Dzięki obozom harcerskim Paulina umiała czytać mapę, więc pierwszy sukces dziewczyny zaliczyły już na samym początku stażu. Dotarły do pracy punktualnie. Na czym polegały ich obowiązki? Paulina i Daria pracowały w jednej z największych agencji PR marek modowych.
Na początku nie do końca wiedziałam, co to jest ten PR. Ale teraz już wiem, to takie pisanie artykułów...
Ostatecznie okazało się, że to jednak Paulina lepiej zrozumiała, czym jest PR, bo to jej zaproponowano dwutygodniowy staż. Nie było to wcale łatwe, bo pierwsze zadanie (pakowanie prezentów dla blogerek) oblała z kretesem.
Ja to bym mogła w mięsnym za ladą pracować. Może bym jakiegoś dupczmana złapała? - mówiła pakując kosmetyki Paulina.
Mentorki nie omieszkały poprosić Paulinę o wyjaśnienie, czym jest "dupczman" i "włamywacz".
Wstydzę się mówić - mówiła nieśmiało Paulina. - Dupczman to niewierny mężczyzna, a włamywacz.... To męski narząd płciowy.
Kaja, Roskana i Kamila trafiły do agencji reklamowej. Miały wymyślić sposób zareklamowania kosmetyków naturalnych do makijażu. Z Zadania wywiązały się celująco!
Gdzie ja do jakiejś przemowy! A tu proszę! Udało się! - mówiła Roksana.
Wbrew przewidywaniom ani Kasia, ani Magda nie odpadły z programu. Ze szkoły w Radziejowicach wyrzucono Anię. Ania, zdaniem mentorek, "osiągnęła już swój cel i przestała wyznaczać sobie kolejne". Zgadacie się z werdyktem?
ZI