Kiedy na pokazie Wolińskiego pojawiały się takie gwiazdy jak Małgorzata Kożuchowska czy Joanna Przetakiewicz, paparazzi szaleli! Przepychali się, krzycząc, by fotografowana osoba spojrzała w ich stronę. Niedoszła topmodelka Gabrysia Pacholarz czekała wtedy cierpliwie, aż uwiecznieni zostaną wszyscy ważniejsi od niej celebryci (czyli WSZYSCY celebryci). Gdy nadeszła jej wielka chwila na czerwonym dywanie, dała z siebie wszystko - robiła głupie miny, wypinała pupę i rozchylała kurteczkę.
Agnieszka Włodarczyk przyszła na galę w bardzo (!) krótkiej, brokatowej sukience. Ostatecznie można by nawet pomylić ją z bluzką. Celebrytce najwyraźniej zależało na obfotografowaniu tej kreacji jak najdokładniej. Włodarczyk kilka razy sama wracała na "ściankę" dla paparazzi. Również po zakończeniu pokazu nie odmówiła pozowania ani jednemu fotoreporterowi, ochoczo podbiegając we wskazane przez nich, najlepiej oświetlone miejsca.
Marta Grycan i jej córka Wiktoria przypuściły w ostatnim czasie atak na salony. Są na prawie każdej imprezie! Gdy tylko przybyły na pokaz Dawida Wolińskiego, zdecydowanym krokiem skierowały się od razu pod ściankę dla fotoreporterów - w końcu tam ich miejsce!
Jakież było ich zdziwienie, gdy wszyscy paparazzi uciekli nagle w stronę wychodzących dopiero z szatni Dariusza Michalczewskiego i jego żony Barbary Imos! Przed zdezorientowanymi paniami Grycan zostało tylko trzech fotografów...
Na pokazie Dawida Wolińskiego pojawił się też nieproszony gość: projektant Tomasz Ossoliński. Przyszedł mimo baku zaproszenia i rzucał wciąż krytyczne komentarze.
Jeśli zastanawialiście się, czy na pokazie mody można się najeść, spieszymy wam z odpowiedzią: raczej nie. Do dyspozycji gości były kawa, woda i wino. Jedyną formą poczęstunku były zaś różnego rodzaju babeczki.
W organizacji pokazu pomagał Wolińskiemu przyjaciel, fotograf Marcin Tyszka. Był obecny na miejscu już kilka godzin przez rozpoczęciem imprezy.
W "Dzień dobry TVN" Tyszka przyznał, jakie zadanie wyznaczył sobie na prezentację kolekcji Wolińskiego: rozpylał wszędzie perfumy, bo "nie ma nic gorszego, niż brzydki zapach na pokazie". I to perfumy nie byle jakie, bo zakupione w Hotel Costes w Paryżu.