Pod koniec maja informowaliśmy, że Monika Mielnicka odchodzi z produkcji "M jak miłość". Serialowa Lilka Mostowiak po ponad dwóch latach postanowiła rozstać się z produkcją w celu poszukiwania nowych wyzwań aktorskich. Mielnicka udzieliła wywiadu dla portalu Świat Seriali, w którym zdradziła kulisy swojego odejścia i opowiedziała, jak radzi sobie z hejtem.
Aktorka przyznała, że o ile konstruktywna krytyka jest dla mniej motywująca, to hejt zazwyczaj ją rani. Mielnicka zauważyła, że widzowie często mylą postać, w która się wciela, z prywatną osobą. Zdarza się to wielu aktorom grającym postaci kontrowersyjne lub nieszczególnie urodziwe. Jak widać, z postacią Lilki było podobnie:
Hejt jest przykry, zwłaszcza jak obrywa się za nie swoje grzechy. Czy ja odpowiadam za to, że Lilka znalazła sobie "podstarzałego i obrzydliwie bogatego kochanka"? Albo że "nie ma za grosz gustu i ubiera się jak niewidoma w ciuchy za duże o kilka rozmiarów"?
Szczególnie irytujące dla niej komentarze odnośnie fizyczności. Mielnicka przyznała, że ludzie czują przyzwolenie na ocenianie wyglądu aktora, tymczasem nie zawsze są to sytuacje, które można zamaskować dodatkową warstwą makijażu:
Bolesne oczywiście są osobiste wycieczki w stronę wyglądu i wagi. Mam 170 centymetrów wzrostu i muszę nauczyć się żyć z tym, że w pracy mogę trafiać na niższych partnerów. Kamera wychwytuje wszystko, nawet huśtawkę hormonów odbijającą na twarzy. Aktor nie ma obowiązku tłumaczyć się ze swoich problemów zdrowotnych, ale każdemu wydaje się, że może oceniać jego wygląd. Nie mówiąc już o utożsamianiu go z fikcyjnym bohaterem. Cena popularności jest bardzo wysoka i mało kto jest w stanie ją udźwignąć bez specjalistycznej terapii.
Mielnicka zapytana, czy jej odejście z serialu jest definitywne, zostawiła fanom odrobinę nadziei na powrót do produkcji. Lilka na razie została wysłana w podróż po Europie u boku starszego kochanka, jednak to nie oznacza, że nigdy nie wróci. Nie takie sytuacje w różnych polskich serialach już widzieliśmy.
Aktorka wyznała także, że nie chciałaby spędzić w jednej produkcji większości swojego życia zawodowego - tak niekiedy się dzieje, przez co zdolni aktorzy są uwięzieni w jednym tytule na wiele, wiele lat i później, nawet kiedy już odejdą, nie są w stanie wybić się ponad swoją wieloletnią rolę. Zdradziła, że na planie jest jedna aktorka, która być możne właśnie z tego powodu konsekwentnie psuje atmosferę na planie:
Na pewno nie chciałabym zasiedzieć się w jednej produkcji dwadzieścia lat. (...) Pieniądze, jakie zarabia się w serialu, nie są warte takiego poświęcenia. Jedna z nestorek "Emki" publicznie nie kryła się z opinią, że ten serial zniszczył jej karierę. Gdy pojawiała się na planie, zachowywała się tak, jakby przychodziła tam za karę. Zwykle nie znała tekstu. Wszyscy doskonale wiedzieli, kiedy jest nieprzygotowana do pracy, bo wtedy już od wejścia robiła awanturę, że coś jest nie tak. Na przykład atakowała kierownika planu, że nie miała gdzie zaparkować. Tak, jakby on był parkingowym.
Macie pomysł, o kogo może chodzić?