Edyta Bartosiewicz trzyma się z dala od polskiego show-biznesu i rzadko udziela wywiadów. A już na pewno tak osobistych. Tym razem zrobiła jednak wyjątek. W rozmowie z dziennikarką magazynu "Pani" opowiedziała o traumatycznym przeżyciu.
Artystka wyznała, że 13 lat temu czuła, że umiera! Wszystko to spowodowane było faktem, że gwiazda miała bardzo duże problemy z głosem. Zaczęła więc szukać pomocy u lekarzy, a następnie w ezoteryce. Wizyty u uzdrowicieli przyniosły jednak odwrotny skutek. Dlatego w 2006 roku Bartosiewicz trafiła do szpitala.
W 2006 roku byłam bliska fizycznej śmierci, czułam, że odchodzę. Ze wszystkich sił trzymałam się wtedy życia. Chcesz żyć. Po prostu nie chcesz umierać. Zresztą wcale nie jest tak łatwo umrzeć, przejść na drugą stronę – wyjaśniła.
Edyta opowiedziała też o przeprowadzce, do której zmotywował ją fakt, że w starym lokum "jej życie już wygasło".
Co ciekawe, zmiana miejsca zamieszkania wiązała się z niesamowitymi niespodziankami. Pracownicy budowy znaleźli w jej posiadłości tajemnicze pomieszczenie!
Pewnego dnia dzwoni do mnie kierownik budowy. Mówi, że pod domem odkryli wielki pokój i że jak pracuje 40 lat, czegoś takiego jeszcze nie widział. Okazało się, że jest to komora kompensacyjna, przez którą biegną rury z ciepłą wodą i ciepłym ogrzewaniem. Olbrzymie pomieszczenie, jak schron. Panowie z ekipy remontowej pięknie je oczyścili i odpowiednio zabezpieczyli. Odebrałam to bardzo symbolicznie – jakbym dokopała się do katakumb, odkryła jakąś tajemnicę. Otworzyła starą ranę, o której istnieniu mogłam nawet nie wiedzieć. Teraz rana została oczyszczona, założono opatrunek i następuje powolne gojenie.
Brzmi jak gotowy materiał na film!
Mamy nadzieję, że w nowym domu mieszka się wokalistce znacznie przyjemniej. Trzymamy kciuki!
KS