Polacy wciąż walczą ze skutkami powodzi, które zostały wywołane ulewnym deszczem, sprowadzonym do Polski wraz z niżem genueńskim. Są miejsca, w których woda jeszcze nie do końca opadła. W pomoc dla powodzian zaangażowało się wiele osób, w tym znane gwiazdy. Jedną z nich jest Doda, która postanowiła osobiście przyjechać do miejscowości dotkniętych kataklizmem. - Pomagamy w domostwach sprzątać i ogarniać ogólnie - relacjonowała jakiś czas temu na swoich profilach w mediach społecznościowych. Niektórzy w zachowaniu wokalistki zaczęli doszukiwać się ukrytych intencji. Głos w tej sprawie zabrała psycholożka, Ewa Woydyłło. Ekspertka nie pozostawiła żadnych wątpliwości.
Nie wszyscy odebrali pomoc Dody tak, jak można byłoby się spodziewać. Część fanów zarzuciła jej zwracanie na siebie uwagi i skupianie się na własnych potrzebach w obliczu tragedii. - Czy mamy się wzruszyć jej empatią, czy mieć podejrzenia, że to próba zbicia kapitału w mediach społecznościowych? (...) My, mając tak niski kapitał społeczny, od razu postrzegamy ją jako manipulantkę - debatowano. Ekspertka nie kryła oburzenia takimi komentarzami. - Polacy często nie lubią innych ludzi. Mamy ten folwarczny stosunek do ludzi, że każdy może zabrać coś mojego. Wynika to zawsze z nieszczęścia. My się wyspecjalizowaliśmy w byciu nieszczęśliwym - stwierdziła.
Psycholożka nie ma wątpliwości, że zaangażowanie gwiazd i relacjonowanie poszczególnych zbiórek i akcji jest w tym wypadku bardzo ważne. - Jakie to cudne! Ludzie, których ja znam, lubię ze sceny, z ekranu, wiem, kto to jest - i on ma pieniądze - to daje. Ależ to fantastyczne! To ja też! (...) Można to robić głośno, ale można to robić cicho. Jeśli robisz to głośno, to wspaniale, bo sprawiasz, że ktoś może chcieć tak jak ty, możesz być dla niego wzorem - tłumaczyła. ZOBACZ TEŻ: Doda zakasała rękawy. Ruszyła na pomoc powodzianom. "Nie jest łatwo"