Kultura hip-hopowa wymaga lekkiego zadzierania nosa. Raperzy starają się być dumni i trochę bezczelni wobec innych. To samo tyczy się tancerzy, a już szczególnie tancerzy breakdance - na kartonach bardzo często "walczą ze sobą" tańcem. Ale program rozrywkowy to co innego... Jak się okazało, zupełny brak pokory Łukasza kompletnie odrzucił Agustina, Kingę i Michała. Nic dziwnego - chłopak opowiadał o sobie, że jest "żywą legendą b-boy'ingu", "mega podziemnym graczem, który walczył o to, żeby breakdance nie był kręceniem się na głowie, tylko żeby był tańcem". Powiedział do kamery:
Obiecałem mamie, że zarobię na tym tańcu na jeden "szał" 10 tys., bo tak to zarobiłem na pokazach, i że znajdę się w telewizji, nie.
Kiedy stanął przed jury, od razu zaczął się przechwalać i nie chciał nawet dopuścić Agustina Egurroli do głosu. Przekonywał jury do tego, że potrzebują właśnie jego i że potrafi tańczyć inne style poza break'iem, pomimo że jeszcze się nie zaprezentował. Agustin był coraz bardziej zirytowany. Kinga powiedziała z ironią:
Kurczę, ty jesteś teoretyk po prostu. Profesor b-boy'ingu.
Niestety, Łukasz poproszony o występ zamiast rzeczywiście pokazać swoje umiejętności, zaczął się popisywać. Wydaje mu się, że na parkiecie wcale nie trzeba mieć pokory. Jurorzy nie byli nim jednak zachwyceni, więc zaproponowali mu dogrywkę w jazz'ie. Łukasz nie zdecydował się na nią i odszedł obrażony, bez biletu.
Jak widać, zadzieranie nosa nie zawsze popłaca. Pokazywaliśmy Wam ostatnio filmik przedstawiający występ b-boy'a. Porównajcie zachowanie Łukasza i Michała: