Wywiad, którego wspólnie Ola Szwed i Robert Stockinger udzielili "Gali", jest momentami tak słodki, że aż mdli. Momentami natomiast jest tak dorosły i dojrzały, że trudno uwierzyć, iż mówi to dwudziestoletnia dziewczyna, która dopiero co zrobiła maturę.
Na początek coś słodziutkiego i rozkosznego. Dziennikarka postanowiła sprawdzić wiedzę Roberta i zapytała o ulubione kwiaty Oli.
- Tulipany. Żółte. Ale zamiast podarować Oli kwiaty, wolę zaskoczyć ją jakimś niekonwencjonalnym pomysłem. Kiedyś nie widzieliśmy się całe dwa dni. A ponieważ przejeżdżałem akurat koło jej domu, postanowiłem wejść do jej pokoju, pocałować ją i wyjść -zdradził magazynowi.
Co na to Ola ?
- To było świetne! Nie trzeba było nic mówić. Uwielbiam takie drobiazgi. Kiedy jest się strasznie zmęczonym, a ta druga osoba usiądzie obok ciebie, przytuli cię i pogłaszcze po głowie - tylko tyle - i to wystarczy.
Takich smaczków w wywiadzie jest wiele, ale żeby nikogo nie zasłodzić, darujemy sobie dalsze ich przytaczanie. Można poczytać o pierwszym pocałunku , kto zrobił pierwszy krok i innych takich.
Oczywiście, jak wcześniej wspomnieliśmy, nie brakuje"dojrzałych" wypowiedzi. Na sam koniec Ola Szwed definiuje pojęcie dorosłości.
- Dorosłość w związku to też szanowanie drugiej osoby, dawanie jej swobody. Staram się Roberta nie ograniczać. Uważam, że jeżeli ma na coś ochotę, powinien to zrobić. Ostatnio wrócił z Tomkiem, swoim tatą, z gór i oznajmił mi, że kupuje motor. Nie lubię motocykli, boję się ich, ale cóż. Mogę tylko westchnąć - powiedziała "Gali".
No cóż, my też możemy jedynie westchnąć . Czasami poczytanie o takiej bajkowej miłości dwojga ludzi, których jedynym zmartwieniem jest matura i gdzie pojechać na wakacje, pozwala się oderwać od rzeczywistości. Ale tylko na moment.
Cały wywiad znajduje się na stronach magazynu "Gala" TUTAJ.