Od kilku dni żyjemy w zamrażarce. Dosłownie. Niska temperatura, śnieg...Kotkowi nie chce się rano wstawać z łóżka i wychodzić na tę zimnicę. Oczekiwanie na autobus na przystanku? Masakra!
Macie jakieś sprawdzone metody na przetrwanie mrozów? Kotek ubiera się na cebulkę, zakłada ciepłą czapkę i rękawiczki. Kilka razy dziennie pije pyszną herbatkę z miodem, cytryną i sokiem z malin - jest bardzo słodka, ale porządnie rozgrzewa!
Sanki, narty...ok, są bardzo fajne. Ale w mieście ciężko jest cieszyć się ze śniegu. Z reguły od razu robi się chlapa. A teraz, gdy jest tak zimno, praktycznie wszędzie są lodowiska...Fajnie jest popatrzeć na zimowe obrazki. Ale co innego patrzenie w ekran monitora, a co innego marznięcie na dworze :)
Ps. Już niedługo ma być cieplej!
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!