Dolores O'Riordan zmarła w wieku 46 lat. Jej śmierć była dużym zaskoczeniem. Menadżer artystki wyznał tylko, że zmarła nagle, a fani zaczęli spekulować, że O'Riordan zmagała się z depresją. We wtorek brytyjska policja wydała oficjalne oświadczenie na temat jej śmierci.
Portal "The Guardian" podaje, że policja została wezwana do hotelu, w którym zatrzymała się wokalistka, w poniedziałek około 9. rano. Tam stwierdzono jej zgon i przez kilkanaście godzin prowadzono dochodzenie.
Policja wykluczyła udział osób trzecich. Śmierć nie jest traktowana jako podejrzana. Raport w sprawie zostanie sporządzony przez koronera - czytamy na portalu.
Menadżer wokalistki w nowym oświadczeniu dodał, że jej obecność w Londynie była związana z sesją nagraniową.
Wokalistka wraz z irlandzkim zespołem była w Londynie na krótkiej sesji nagraniowej - poinformował.
Członkowie zespołu "The Cranberries" zamieścili wpis na Twitterze, w którym odnieśli się do odejścia O'Riordan.
Jesteśmy zdruzgotani po śmierci naszej przyjaciółki Dolores. Była niezwykle utalentowana i czujemy się zaszczyceni, że byliśmy częścią jej życia od 1989 roku, kiedy powstało The Cranberries - napisali.
Jej rodzina jest załamana po jej śmierci. Proszą o prywatność w tym trudnych dla nich czasie - dodają.
Oprócz przyjaciół, również ksiądz z parafii wokalistki skomentował sprawę.
Rodzina nadal czeka na więcej informacji o śmierci. Planują pochować ją w Irlandii, ale kiedy to nastąpi, to zależy od tego, kiedy zakończy się sekcja - powiedział proboszcz.
MT