Marina Łuczenko i jej mąż, Wojciech Szczęsny przed paroma dniami wrócili z wakacji w Los Angeles i na Hawajach. Miejsca, w których ubiegłego lata spędzili część podróży poślubnej tak bardzo im się spodobały, że postanowili powtórzyć wyjazd także w tym roku, tym razem w towarzystwie Sary i Artura Boruców.
Marina była wniebowzięta. Podobne wakacje mieli w ubiegłym roku, tuż po ślubie. Stąd jej ogromny sentyment - miał wyznać znajomy piosenkarki w rozmowie z "Faktem".
Nie był to jednak mały wydatek. Jak podlicza "Fakt", na luksusowy wyjazd dla dwóch osób małżonkowie mogli wydać sto tysięcy złotych!
W Mieście Aniołów zatrzymali się na trzy dni, a potem przenieśli się na Hawaje, gdzie przez tydzień gościli się w luksusowym kurorcie Four Seasons. Za same noclegi mogli tam zapłacić około 20 tysięcy złotych. Nie oszczędzali także na atrakcjach, stołując się wraz z Borucami w eleganckich restauracjach i spędzając dużo czasu na zakupach. Jednak najdroższa okazała się sama podróż. Jak podaje nasze anonimowe źródło, lot w klasie biznes na trasie Hawaje - Polska z postojem w Los Angeles mógł kosztować nawet 54 tysiące złotych za dwie osoby!
Biorąc jednak pod uwagę zarobki bramkarza, wakacje na Hawajach nie wydają się żadną ekstrawagancją. W końcu piłkarz zarabia rocznie około 12 milionów złotych. Rachunku na sto tysięcy złotych raczej więc na własnej skórze nie odczuje.
MK