Karolina Szostak ze względu na swoją spektakularną metamorfozę od wielu miesięcy wzbudza ogromne zainteresowanie w mediach. Korzystając z okazji i ciesząc się z nowej sylwetki celebrytka zaczęła intensywnie promować się na ściance, co odbiło się na jej karierze zawodowej. W połowie marca mówiło się nawet, że przez nową fascynację sławą (i odważną okładkę dla magazynu "VIVA!") została zdjęta z wizji. Spostrzegawczy widzowie zauważyli, że od kilku tygodni Szostak nie pojawia się w telewizji, wycięto ją także ze spotów promujących kanał.
Jej przyszłość w Polsacie jest poważnie zagrożona. Kierownictwo dało sobie kilka tygodni na decyzję, co dalej z Karoliną. Nie pojawiła się na ramówce prezentującej wiosenne nowości Polsatu oraz została wycięta z wiosennych spotów reklamowych. W krótkim czasie wyrosła na jedną z głównych gwiazd stacji. Do tego wypromowała się praktycznie sama. I właśnie ta samodzielność nie podoba się w Polsacie. Szefostwo stacji lubi mieć wszystko pod kontrolą, lubi być o wszystko pytane. A Karolina często podejmowała ważne decyzje bez wcześniejszej konsultacji z kierownictwem - mówił informator magazynowi "Na żywo".
Tomasz Matwiejczuk, rzecznik Polsat Sport tłumaczył wówczas, że dziennikarka zwyczajnie udała się na urlop, nie podano jednak żadnego konkretnego terminu powrotu. Zapytany dziś o to samo, znów nie miał wiedzy na ten temat, choć zapewnił, że o odejściu ze stacji nie ma mowy.
Nie wiem, czy Karolina jest na urlopie, czy nie. Będzie na wizji, ale kiedy? Nie wiem. Nie ingerujemy w ustalanie grafików redakcyjnych. Nie mamy w zwyczaju informowania kto będzie, a kto nie będzie. Ja wiem, że Karolina jest wyjątkowa, bo jest często w mediach, ale mamy mnóstwo dziennikarzy, nie możemy się zajmować każdym z osobna - powiedział w rozmowie z Plotek.pl.
W innym tonie rozmawiał z portalem Pudelek.pl.
Będzie na antenie, jeśli tak zdecyduje redakcja. Nie ingerujemy w grafiki, które ustalają redakcje. Nie wiem, czy to się wydarzy w przyszłym tygodniu, czy za miesiąc, nie interesuje mnie to. Nie musimy się tłumaczyć z pewnej decyzji redakcyjnej - mówił Matwiejczuk.
MK