Rihanna znana jest z tego, że potrafi wynieść z restauracji kieliszek wina i przechadzać się z nim po ulicy. Dziwne? Ani trochę. W końcu to Rihanna, jej wolno. Niespecjalnie byliśmy więc zaskoczeni widząc ją na tegorocznej gali Grammy z wysadzaną diamentami piersiówką w dłoni, z której ochoczo popijała bliżej nieokreślony trunek. Totalnie wyluzowana i nic nie robiąca sobie z tego, że relacja z wydarzenia odbywa się na żywo, Rihanna była po prostu sobą. Pełna paleta emocji - od fascynacji, przez wzruszenie aż do znudzenia. Tak, Rihanna jest jedną z nas.
Mimo siedmiu nominacji, nie dostała żadnej nagrody. Ani razu nie było jej też na scenie: ani jako wykonawca ani jako prezenter zapowiadający występ lub wręczający statuetkę. Wystarczyło jednak zaledwie kilka ujęć kamery, żeby skradła show - komentuje Uproxx.com
I to właśnie zrobiła. Wystarczy spojrzeć, jak bawiła się podczas występów:
Jak robiła sobie selfie na tle sceny:
I jak znudzona stwierdziła, że "to pora na kolejnego shota" z miną "w przeciwnym razie umrę z nudów".
I właśnie dlatego ją kochamy.
WJ