Michał Szpak otrzymał Grand Prix Publiczności, ale są tacy, którzy kwestionują zasadność przyznania tej nagrody młodemu wokaliście. Fakt.pl i Party.pl niezależnie od siebie donoszą, że nagroda niekoniecznie powinna trafić do Szpaka.
Za kulisami opolskiego amfiteatru pojawiły się plotki, że wygrana piosenkarza nie jest całkiem uczciwa - informuje Fakt.pl.
Wobec muzyka pojawiły się zarzuty, że głosy, które zapewniły mu wygraną zostały pozyskane w nieuczciwy sposób - pisze Party.pl i cytuje swojego informatora: W kuluarach aż huczało od plotek, a Michał po ogłoszeniu werdyktu nie chciał wyjść do mediów. Początkowo unikał rozmów z dziennikarzami, ale później udzielił kilku wywiadów. Podobno powodem jego zachowania były przytyki ze strony innych artystów.
Fakt.pl informuje, że jeszcze przed ogłoszeniem wyniku reżyser koncertu podszedł do Michała Szpaka i zaprosił go wraz z zespołem na scenę. Wtedy dla pozostałych artystów stało się ponoć jasne, że to on zwycięży. To miał być też powód, dla którego nie wyszli na finał koncertu.
Dezaprobatę szczególnie było widać po Majce Jeżowskiej, Robercie Gawlińskim, Dodzie, Andrzeju "Piasku" Piasecznym, Maryli Rodowicz - czytamy tam.
Według tabloidu wspomniani artyści mają też bojkotować każdy konkurs SMS-owy, w którym weźmie udział Michał Szpak. Spośród nich jedynie Robert Gawliński zdecydował się skomentować sytuację.
Ogromną niezręcznością jest zapraszać wielkie osobowości polskiej sceny, jakimi z pewnością jest Maryla Rodowicz czy Tadeusz Woźniak i jednocześnie wręczać nagrodę takiemu młokosowi. Z moich ust nie padło niepochlebne słowo na temat Michała Szpaka. Jednak takie sytuacje i całe zamieszanie powodują dyskomfort młodego artysty i odbierają mu radość z nagrody - powiedział.
JZ