Pokaz Paprocki & Brzozowski to ważne wydarzenie w kalendarzu stołecznych imprez. A każda szanująca się gwiazda wie, że podczas takich wydarzeń tłum fotoreporterów zrobi jej zdjęcia z każdej strony. Dobiera więc stylizację, która najlepiej prezentuje jej wdzięki i stara się pokazać, że "status gwiazdy" ma nie tylko według siebie. Ważne jest więc miejsce, które zajmuje na pokazie. A to, jak wiadomo, może być tylko jedno. PIERWSZY RZĄD. Najlepiej jeszcze obok kogoś, kto o swój status walczyć nie musi. Co jeśli organizatorzy pokazu przewidzieli dla celebryty miejsce niegodne? Taki, dajmy na to, rząd drugi? Trzeba o swoje zawalczyć.
To, jak na pokazie duetu gwiazdki zajmowały swoje (i nieswoje) miejsca, opisał Piotr Grabarczyk na swoim blogu grabari.pl. Uprzedzamy, opis jest dość drastyczny.
Problem w ogóle nie powinien istnieć, bo na krzesełkach widnieją karteczki z nazwiskami gwiazd/dziennikarzy/stylistów, więc sytuacja jest dość klarowna - czytamy na blogu. - Schody pojawiają się w momencie, gdy któraś z gwiazdek postanawia zrobić niespodziankę i pojawia się na pokazie nie anonsując wcześniej swojej obecności. Nie rezygnując oczywiście z roszczeń o pierwszy rząd. Takie roszady wchodzą w grę, ale dorzućmy jeszcze do tego celebrytki, które pomimo rezerwacji np. dwóch miejsc, postanawiają zabrać ze sobą jednak większą ekipę. Robi się mały syf. Wisienką na torcie są moi faworyci czyli tzw. pół-ryje (dziękuję fotoreporterom za to słowo-klucz), którzy korzystając z chwili nieuwagi zajmują front row, mimo, że nikt nie jest w stanie powiedzieć kim są.
Ups, zaczyna się robić nieciekawie. Czas na "smaczki' i konkretne nazwiska:
Choć sytuacja na pokazie P&B była w miarę opanowana, nie zabrakło komicznych scenek. Do siedzących przede mną Joanny Horodyńskiej i Tomasza Jacykowa podeszła znana z telewizji seksowna blondynka i bez cienia zakłopotania zapytała: "Agnieszka będzie? Kurczę, bo gdyby jej nie było to ja bym usiadła!" - opisuje Piotr Grabarczyk.
Okazuje się, że osób, które zdecydowały się zająć cudze miejsca, nie brakowało. Wiele z nich uciekło się do mniej subtelnych metod niż pytanie, czy krzesło będzie wolne. Czym się to skończyło? Wiadomo, gwiazdami "bez miejsc".
Są też sierotki Marysie, które nie mają śmiałości, aby głośno walczyć o miejsce. Patrzą zakłopotanym wzrokiem i pytają, czy coś się dla nich znajdzie. No i najlepiej w tym pierwszym rzędzie, bo każdy inny to przecież żenada, a i torba z giftem pomacha z rąk innego właściciela. Wczoraj tak plątały się po wybiegu m.in. Joanna Orleańska i Ola Kisio. Ta druga powinna chyba rzeczywiście odnowić kontakty z matką i zasięgnąć u niej kilka porad, bo wtedy problemów na eventach nie miałaby żadnych. Legenda głosi, że pecha miała też Katarzyna Skrzynecka, która oglądała pokaz z miejsca dla fotoreporterów. Ale głowy nie dam, bo sam tego nie widziałem, a złośliwców przecież nie brakuje. Niestety, pani Kasia ma dość niechlubną historię przychodzenia na imprezy bez zaproszeń, a brak miejsca może być przykrym skutkiem takiej kinder niespodzianki w rajstopach z lycry.
Podejrzewaliście, że tak może wyglądać rzeczywistość eleganckich pokazów mody? Sami nie wiemy, czy to bardziej zabawne czy po prostu żenujące.
jus