"Już był w ogródku, już witał się z gąską"... Michael Keaton tak był pewny, że dostanie Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową, że zanim jeszcze padło nazwisko zwycięzcy, już wyciągał z kieszeni smokingu kartkę z przygotowaną przemową. Kiedy usłyszał, że statuetkę otrzymał Eddie Redmayne, schował ją powoli z powrotem. Film obiegł dziś zagraniczne media i wszędzie opisywany jest jako "najsmutniejszy moment Oscarów".
Michael Keaton nominację zdobył za rolę Riggana Thomsona w "Birdmanie", nieco już zapomnianego aktora, który próbuje odzyskać dawną chwałę. Keaton miał jednak tego wieczoru chwilę chwały, "Birdman" bowiem został uznany przez Akademię za Najlepszy film roku. Aktor wraz z ekipą wyszedł wtedy na scenę.
To dla mnie ogromne przeżycie. Ci ludzie są tak odważni, jak tylko można, to był dla mnie ogromny zaszczyt. To wspaniale być tutaj i żartować, to świetna zabawa, dziękuję bardzo - powiedział.
Nie wiemy, czy właśnie te słowa znajdowały się na tajemniczej kartce. Być może nigdy się tego nie dowiemy. Swoją drogą, pomyślcie, ile takich karteczek na zawsze pozostało w smokingach Leonardo DiCaprio. To też nas zresztą wciąż smuci.
alex