Egzekucja komornicza cukierni Marty Grycan w warszawskiej dzielnicy Nowolipki, która miała odbyć się 6 lutego, zostaje odwołana! Jak wynika z informacji tabloidu Fakt.pl w piątek celebrytka oddała dług.
Marta bała się o swoją reputację i o to, że licytacja zrujnuje jej karierę w show-biznesie. Przecież niedawno wydała dwie książki, a takie doniesienia mogą negatywnie wpłynąć na sprzedaż - mówi Fakt.pl osoba z rodziny Grycanów.
Pod młotek miało trafić praktycznie całe wyposażenie lokalu: lodówki, krzesła, stoły, a nawet ekspresy do kawy. Właściciel budynku, w którym mieści się cukiernia podjął tak drastyczne kroki, bo najemca cukierni zalegał z opłatami za czynsz, a kolejne wezwania do zapłaty nie odniosły skutku. Jak duży był dług? Tego nie wiadomo. Niemniej cukiernia znajduje się tuż przy znanej i ruchliwej Alei Jana Pawła II, a czynsze w tym rejonie do najtańszych nie należą.
Przyjaciółka rodziny Grycanów, na którą powołuje się "Flesz", upatruje w tej całej historii teorii spiskowej.
Nie lubią Grycanów i stosują różne zabiegi by ich wyrzucić z lokalu. To typowo "polski" sposób działania - uważa kobieta.
Najważniejsze jednak, że sprawa została wyjaśniona, a okręt falgowy Marty Grycan, gdzie można kupić jej autorskie ciasta został uratowany.
emjot