Ewa Farna , mimo że nie wsiadłaby ponownie po imprezie za kółko, to uważa, że jako nastolatka ma prawo popełniać błędy i na nich się uczyć:
Mój wypadek mógł się zdarzyć każdemu innemu maturzyście. A fakt, że auto zostało zniszczone, to nic w porównaniu z ocalonym ludzkim życiem. Nigdy nie miałam ambicji, by być dla kogokolwiek autorytetem. Żaden PR-owiec nie ustalał mi wizerunku. Mam to gdzieś, że Ewa Farna powinna być zgodna z jakimś przyjętym wzorem. Nie jestem lalką. Owszem, popełniłam straszny błąd, ale nie czyni to jeszcze ze mnie zupełnie nieodpowiedzialnej osoby. Tak, zachowałam się nieodpowiedzialnie. Ale ogólnie uważam siebie za dość rozsądną osobę. Wciąż jestem nastolatką, która będzie popełniała błędy. Nie jestem jakimś chodzącym ideałem - powiedziała w rozmowie z "Show".
Uczenie się na własnych błędach bywa bolesne. Lepiej się uczyć na cudzych błędach...
Farna chce jak najszybciej odzyskać prawo jazdy, co nie będzie chyba aż tak trudne, bo w Czechach przepisy nie są tak surowe jak u nas.
Wrócę za kółko najszybciej jak tylko się da. Wiem, że nawet jeśli będę miała obawy, to trzeba to zrobić jak najprędzej. Tak naprawdę grozi mi zatrzymanie prawa jazdy na czas od trzech miesięcy do pół roku. W Czechach jest to tylko wykroczenie. Będę też musiała zapłacić tysiąc koron za zniszczenie kory na drzewie, które jest własnością państwa - dodała.
Wyjątkowo łagodna kara...
Myślicie, że wystarczająca?
Zobacz także:
Ewa Farna marzy o piłkarzu. Chce być jak Shakira!
Ewa Farna straciła telewizor. Przez mecz Polska-Rosja!
Rzecznik policji: Zmieniono kwalifikację wykroczenia Farnej na przestępstwo