Każdy świeżo upieczony prezydent powinien zacząć spełniać obietnice wyborcze, które złożył swoim wyborcom. Barack Obama doskonale o tym wie, ale nie zapomniał o obietnicach w stosunku do najbliższych - córki dostały wymarzonego pieska Bo. Teraz przyszła kolej na żonę, Michelle.
W czasie kampanii Barack obiecał swojej największej podporze, czyli żonie, że po skończeniu całego tego zamieszania zabierze ją... na przedstawienie na Broadwayu. W końcu udało mu się to zrobić, ale nie obyło się bez kontrowersji.
Różne środowiska zaczęły zarzucać prezydentowi, że przepuszcza pieniądze podatników na bzdety, kiedy szaleje kryzys i upadają firmy. Zarzuty o wykorzystywanie podatków na przyjemności zostały szybko skomentowane przez Biały Dom.
A czy facet nie może tak po prostu zabrać żony do teatru? Nie jego wina, że jest prezydentem USA.