Amy Winehouse to niegrzeczna dziewczyna, która ma za skórą niejeden zły uczynek i grzech. Znaleźli się jednak ludzie, który chcieliby sprowadzić wokalistkę na dobrą drogę i wpłynąć na jej podejście do życia. Mowa o austriackim zakonie cystersów ze Stift Heiligenkreuz.
Przez 10 minut podobał mi się album "Back to Black". Kiedy jednak przeczytałem teksty piosenek pomyślałem, że to smutne - powiedział brat Johannes Paul Chavanne w rozmowie z dziennikiem Daily Telegraph
Zakon ma dla Amy świetną propozycję.
Chciałbym ją zaprosić do nas, współczuję takim ludziom jak ona. Mogłaby zostać tydzień albo dwa. Podyskutowalibyśmy o rzeczach istotnych w życiu. Wiara mogłaby dać jej wiele odpowiedzi na nurtujące ją pytania - dodał zakonnik
Rzeczy istotne w życiu? Hmm. Możliwe więc, że Amy chciałaby rozmawiać z braćmi o kokainie i alkoholu. Mało prawdopodobne, by pomogli jej oni zmienić życiowe priorytety. Ale kto wie. Może jednak Amy skorzysta z propozycji. Oby tylko nie urządziła w klasztorze imprezy i nie podpijała wina mszalnego.