Mariah Carey jest jedną z tych gwiazd, którym woda sodowa uderzyła do głowy. Jednego wokalistce nie można zarzucić: jest punktualna. Zawsze podaje dokładną godzinę swojego przyjazdu do hotelu, bo chce, by już na nią czekał rozłożony czerwony dywan, a w pokoju paliły się białe świece.
Na tym nie koniec. Na urlopie gwiazda też ma swoje zachcianki. Podczas tegorocznych wakacji z ukochanym na Capri, które jednocześnie były drugim miesiącem miodowym, Carey pokazała na co ją stać. Na wakacjach pojawiło się kilka osób z tzw. "świty". Po co? A choćby po to, żeby wycierać plecy piosenkarki, kiedy wychodziła z wody.
Podobno za każdym razem, kiedy Mariah wychodziła z wody, podbiegali do niej jacyś ludzie i wycierali ją ręcznikami...
- Mariah po prostu trzymała ręce w górze, a asystenci ją wycierali - zdradza naoczny świadek. - Wyglądała na bardzo zadowoloną.