Przy okazji rozwodu Michała Wiśniewskiego z Dominiką Tajner okazało się, że piosenkarz tonie w długach. Problemy finansowe lidera Ich Troje zaczęły się już w 2001 roku i w ciągu kilku lat urosły do kilku milionów złotych. Teraz okazuje się, że wokalista nie radził sobie z emocjami i uciekał do używek.
Piosenkarz w wywiadzie dla "Faktu" opisał moment, w którym z dnia na dzień skończyło się jego luksusowe życie. Kiedy w pewnym momencie okazało się, że jest bankrutem, wszyscy odwrócili się od niego.
Nagle wszyscy zerwali kontrakty, bo kto chce współpracować z osobą ściganą przez komorników? Banki zaczęły wypowiadać mi kredyty. Wypowiedzieli mi karty, nie mogłem mieć własnego konta. Nagle nie wiedziałem, ile jestem komu winien - przyznał Wiśniewski w rozmowie z tabloidem.
Piosenkarz z czasem zaczął szukać ratunku w alkoholu. Dzięki niemu na moment zapominał o problemach, z którymi zmagał się na co dzień. Niestety, na uzależnieniu Michała najbardziej cierpieli jego najbliżsi.
Zacząłem zapijać te smutki. Raz wywaliłem się na schodach, wywaliłem na siebie talerz z jedzeniem. Mój syn zobaczył mnie leżącego pijanego na ziemi w spaghetti. W międzyczasie działali komornicy, spisywali rzecz po rzeczy. Licytacje odbywają się u ciebie w domu. Przychodzą obcy ludzie, by kupić to, co masz. Później licytowany był dom - zdradził lider Ich Troje.
Wszystko zmieniło się, kiedy sąd orzekł jego upadłość. Był to jeden z najszczęśliwszych dni w życiu Michała Wiśniewskiego. Dziś ma specjalne konto, którym zarządza syndyk i pomaga wyjść mu z zadłużenia.
AD