Niedawno wyszła na światło dzienne biografia Romana Wilhelmiego pt: "Anioł i twardziel" autorstwa Magdy Jaros. Okazuje się z niej, że aktor do pierwszego małżeństwa z dziennikarką Danutą, które zawarł w 1958 roku, został zmuszony przez jej rodziców. Zakochani spotykali się kilka miesięcy i odwiedzili rodzinny dom przyszłej panny młodej. Tam jej ojciec sięgnął po alkohol z zięciem i przekonał go do szybkiego sformalizowania ich związku. - Wieczorem upiłem się, a następnego dnia byliśmy już mężem i żoną - cytuje słowa aktora autorka "Anioła i twardziela". To było powodem do tajemnicy, bo aktor serialu "Alternatywy 4" bał się opinii rodziców na temat sekretnego ślubu, na którym ich nie było. Myślał, że obrażą się na niego i zerwą z nim kontakt. W związku z tym Wilhelmi podczas trwania pierwszego małżeństwa nigdy nie przyznał się rodzicielce i ojcu, że jest mężem Danuty.
Ten wątek zaciekawił autorkę biografii słynnego aktora, by wczuć się w skórę żony Romana. - Zastanawiam się, dlaczego Danuta akceptuje sytuację, w której Roman ukrywa ją przed rodzicami, i jak źle musi się z tym czuć. Ale miłość ma to do siebie, że pozbawia ludzi racjonalnego myślenia - oceniła biografka. Według tego co ustaliła, rodzice Wilhelmiego o swojej synowej dowiedzieli się dopiero po rozwodzie małżonków w 1967 roku, czyli prawda była ukrywana aż dziewięć lat. Ponoć żona aktora podjęła decyzję o rozstaniu, bo nie mogła znieść jego wiecznych nieobecności w domu i częstych wyjść na miasto z kolegami.
Roman Wilhelmi wziął kolejny ślub w 1976 roku z węgierską tłumaczką Mariką Kollar. Miał jednak słabość do płci pięknej i pozwalał sobie na liczne podboje miłosne. W gronie kobiet, które długo wielbił była Iwona Bielska. Choć mieszkali w różnych miastach, bo ona w Krakowie, gdzie studiowała, a on w Warszawie, często się widywali. W końcu zaczął stosować szantaże emocjonalne, bo nie chciała myśleć o przeprowadzce do stolicy. Trudny charakter Wilhelmiego przyczynił się ostatecznie do tego, że aktorka w końcu zakończyła ich romans. - To była trudna miłość. Wsiadałam do taksówki i jechałam. Naprawdę bałam się, że coś sobie zrobi. A on następnego dnia, jakby poprzedni nie istniał, był zachwycony, że jestem. Byłam za młoda, żeby wytrzymać taką huśtawkę emocjonalną. Rozstaliśmy się po dwóch czy trzech latach - zdradziła kiedyś Bielska.