To wciąż nie koniec batalii pomiędzy Katarzyną Figurą a jej byłym mężem, Kaiem Schoenhalsem. Aktorka już dziewięć lat temu wniosła pozew o rozwód i opowiedziała głośno, że ona i jej dzieci były ofiarami przemocy. Figura bez ogródek wyjawiła wówczas, że była regularnie poniżana, upokarzana i bita. Mimo upływu lat i dramatycznych zeznań nadal nie otrzymała rozwodu.
Ostatnia rozprawa odbyła się pod koniec 2019 roku, ale jej mąż wówczas po raz kolejny nie pojawił się w sądzie. Wyznaczono wtedy kolejny termin, który przez pandemię był kilkukrotnie zmieniany, aż do 27 sierpnia bieżącego roku. Figura w sądzie na warszawskiej Pradze zjawiła się w towarzystwie córek - Koko i Kaszmir. Mąż gwiazdy nie był obecny na rozprawie, jednakże miała ona charakter zdalny - możliwe zatem, że uczestniczył jedynie cyfrowo. Jak donosi "Fakt", wyraźnie wzburzona aktorka już po kilku minutach jej rozpoczęcia wyszła z sali sądowej.
Była zdenerwowana, za co przepraszała nawet obecnego przy niej prawnika. Figura nie skomentowała wydarzeń z sali sądowej - czytamy w "Fakcie".
Figura pierwszy raz o tym, że padła ofiarą przemocy, opowiedziała w 2012 roku. W wywiadzie dla magazynu "Viva!" wyznała, że jej małżeństwo z Amerykaninem to była "szarpanina, plucie w twarz, bicie w głowę, kopanie". Odważyła się jednak upublicznić swoją sytuację, gdyż zaczęła bać się o dzieci, które również doświadczyły przemocy ze strony Schoenhalsa. Po stronie aktorki stanęła także jej teściowa, która głośno mówiła, że jej syn to "niebezpieczny psychopata i socjopata".
Kolejna rozprawa ma odbyć się we wrześniu.