Monika Jarosińska nie może wrócić do męża, który jest na Malcie. Gdy po paru miesiącach otwarto tamtejsze lotniska w końcu udało jej się dotrzeć do Polski, gdzie czekała na nią praca. Państwo odnotowało wzrost zarażonych, dlatego póki co musi pozostać w rodzinnym kraju.
Pandemia po raz kolejny pokrzyżowała plany Moniki. Na początku roku aktorka miała w planach kilka projektów w Polsce, jednak przez lockdown nie miała szansy, by je zrealizować. Gdy nadarzyła się okazja, by wrócić na plan do rodzimego kraju, droga powrotna na Maltę została dla niej zamknięta - tym razem jednak utknęła w Polsce. Na jej pechowym przykładzie można zauważyć, że nie można mieć wszystko - albo praca, albo czas z ukochanym mężem.
W wywiadzie dla "Super Expressu" aktorka i piosenkarka zdradziła, co myśli o niekomfortowej sytuacji. Powiedziała też, jak radzi sobie z rozłąką.
Utknęłam po raz drugi, tym razem w moim kraju. Bardzo tęsknię za mężem, którego nie widziałam już dwa miesiące. Codziennie po kilka razy rozmawiamy przez wideo. Doglądam w ten sposób moje kochane potwory czyli pieski - powiedziała Monika
Odniosła się również do swojej relacji, która w tym czasie nie jest łatwa. Para nie zawsze potrafi poradzić sobie z faktem, że Monika jest w Polsce, a jej mąż, Robert - na Malcie.
Bywają momenty kryzysu. Czekam na kolejne rozporządzenia. Polecę na Maltę pierwszym możliwym samolotem – żali się Jarosińska
Warto wspomnieć, że na Malcie nie występowało zbyt wiele przypadków koronawirusa w porównaniu do innych państw - dotychczas odnotowano około 2700 chorych, jednak w zeszłym tygodniu padł rekordowy wynik - 106 zarażonych w ciągu doby. Sytuacja stopniowo wraca do normy, dlatego jest szansa, że Monika wkrótce wróci do męża i tego jej życzymy!