Dawid Kubacki zrezygnował w marcu z uczestnictwa w zawodach w Vikersund, aby opiekować się chorą żoną, która trafiła do szpitala ze względu na problemy kardiologiczne. Dziś Marta Kubacka żyje z rozrusznikiem serca i czuje się dobrze. Sportowiec wrócił do tego tematu w nowym wywiadzie dla "Dzień dobry TVN". Nie myśli o dniu, w którym dowiedział się o problemach ukochanej. - Nie wracam do niego jakoś szczególnie. Nie było to miłe doświadczenie, więc po co? Nie miałem pojęcia co się będzie działo. Miałem szczątkowe informacje. Lekarze potrzebują trochę czasu, na to by postawić diagnozę. Trzeba było czekać. Wiedziałem tylko jak źle jest - wyznał Dawid Kubacki w rozmowie z Krzysztofem Skórzyńskim.
Powrót Marty do zdrowia to dla Dawida największe szczęście. Rozpatruje to w kategoriach cudu. - Dla mnie to jest cud wykonany rękami lekarzy. To była ich heroiczna praca żeby ją przy tym życiu utrzymać i później wyprowadzić do tego, co jest teraz. W momencie, gdy jest bardzo źle, to się człowiek zastanawia, w którą stronę to pójdzie. I jak to będzie, i co by gdyby. Nie życzę nikomu takich przemyśleń. Jak sobie przypominam, to mi ściska głos w gardle, bo się zacząłem zastanawiać, jak to dziecku wytłumaczyć, gdyby to poszło nie w tę stronę, co trzeba - powiedział wzruszony Kubacki.
Przy okazji skoczek zdradził, jak się dziś czuje Marta Kubacka. Kobieta żyje teraz z rozrusznikiem serca. Dzięki jej mężowi wiemy, na co musi uważać. - Z tym można normalnie po prostu żyć. Tu się nic wielkiego nie dzieje. Spawać jej tylko nie wolno. Jakby chciała zrobić kurs spawacza, to nie za bardzo, bo samo to urządzenie ma ograniczenie, niezbyt dobrze działa pole magnetyczne w wysokiej częstotliwości na to. Na mikrofalówkę i płytę indukcyjną trzeba też uważać i z lekkim dystansem do nich. Ale poza tym żyć normalnie. Takie jest też zalecenie lekarzy, więc żyjmy normalnie - podsumował sportowiec.
Na razie Dawid Kubacki nie myśli o sportowej emeryturze, choć Krzysztof Skórzyński zapytał go, czy jako 33-letni mężczyzna zastanawia się, kiedy nadejdzie moment, w którym będzie trzeba powiedzieć dość. - Mam tego świadomość, że kiedyś ten moment nadejdzie. Ale wiem też, że robię to co kocham, mam do tego zapał, mam energię i chęci przede wszystkim i jeszcze jako tako mi to wychodzi. Póki się będę w tym spełniał, cieszył i będę miał siłę na to, żeby to robić, to chcę to robić. Po prostu. Nie wyobrażam sobie siebie siedzącego na kanapie (...) Póki co mam sezon przed sobą i jako aktywny zawodnik. Tego się trzymam, na razie tej ścieżki - wyznał Dawid Kubacki w śniadaniówce TVN.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!