Barciś zagrał w "Dekalogu" Kieślowskiego. Szokujące kulisy. "Nie chciał tego wiedzieć"

Filmy psychologiczne Krzysztofa Kieślowskiego na stałe zapisały się w historii polskiej kinematografii. W słynnym "Dekalogu" niejedną rolę odegrał Artur Barciś. Po latach wyznał, co zastanowiło go na planie zdjęciowym.

Artur Barciś to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów. Choć widzowie mogą go kojarzyć głównie z produkcji komediowych, pojawił się także w dziewięciu częściach słynnego "Dekalogu" w reżyserii Kieślowskiego, który nakręcono w roku 1988 na podstawie scenariusza napisanego wraz z Krzysztofem Piesiewiczem. Po latach aktor wyjawił zaskakujące kulisy współpracy z wybitnym twórcą.

Zobacz wideo Który film nominowany do Oscara zrobił na Warnke największe wrażenie? "Dla mnie to jest kino, które linkuje z naszym polskim Krzysztofem Kieślowskim"

Artur Barciś wyjawił prawdę o "Dekalogu". Kieślowski nie chciał wiedzieć, kogo właściwie gra

10 grudnia 1989 roku Telewizja Polska wyemitowała pierwszą część "Dekalogu". Krzysztof Kieślowski, we wszystkich jego częściach, stworzył psychologiczne portrety ludzkich dramatów i moralnych dylematów, zaś z aktorów starał się wykrzesać pełnię ich możliwości. Artur Barciś, który w każdej z dziewięciu częściach "Dekalogu" pojawiał się na końcu akcji - nigdy nic nie mówił, za to stał lub akurat przechodził. Sam aktor nigdy nie dowiedział się, kogo zagrał w konkretnej scenie. - Kiedy zapytałem Krzysztofa kogo gram, odpowiedział "nie wiem". Na tym to polegało: on nie chciał tego wiedzieć, nie chciał nazywać tej postaci - wyznał Barciś w rozmowie z Trójką Polskiego Radia. Okazało się, że kluczem była dowolna interpretacja każdego, kto zobaczy poszczególny film. - Każdy widz powinien sobie sam znaleźć na to odpowiedź - wyjaśnił aktor. Pewnego razu jednak Kieślowski "omyłkowo" zdradził nieco więcej na temat tajemniczej postaci. Barciś ponownie zapytał, kogo gra i... - My na planie nigdy właściwie o tej postaci nie rozmawialiśmy. Mówił "tu stoisz, tu jest kamera" i tyle. Kiedyś, kiedy zapytałem, "ale kogo gram?", Krzyśkowi się wymsknęło "Kogoś, kto wie więcej" - podsumował aktor.

PRZECZYTAJ TEŻ: Agnieszka Pilaszewska odeszła z "Miodowych lat" w tajemniczych okolicznościach. Prawda wyszła na jaw po latach

Artur Barciś miał twarz wprost stworzoną do "Dekalogu". Słowa Kieślowskiego zdumiewają

Okazuje się, że początkowy zamysł był taki, aby na końcu każdego filmu postać grana przez Barcisia grała na jakimś instrumencie. Reżyser jednak miał szybko zrezygnować z pomysłu, dochodząc do wniosku, że wystarczą tylko dwie rzeczy: wzrok i to, co zagra aktor. - Nawet kiedyś powiedział, że gdyby mnie nie poznał, to tej postaci by nie było. Powiedział, że mam twarz, którą może mieć każdy, ale jednocześnie nie da się jej nie zauważyć - wyznał Barciś.

 
Więcej o: