Artur Barciś był gościem Odety Moro w sobotnim wydaniu audycji "Najlepszy Weekend" w Radio Złote Przeboje. Aktor chętnie opowiadał o swoim życiu zawodowym i bez ogródek wspomniał, jaka rola doprowadziła do tego, że na dłuższy czas przestał otrzymywać "poważne" propozycje.
Choć jako aktor Artur Barciś żadnej roli się nie boi, w jego życiu zdarzyło się kilka momentów takich, w których nie otrzymywał propozycji, które by go satysfakcjonowały. Wszystko z tego powodu, że do końca lat 80. prowadził w telewizji jeden z najpopularniejszych programów dla dzieci.
Czy są jakieś rzeczy, których pan żałuje? - zapytała Odeta Moro.
Pewnie by się coś tam znalazło. Czasami podejmowałem decyzje związane z rodziną, z tym, że musiałem zarabiać pieniądze, itd. Wiem, że nie zagrałem kilku ról poważnych dlatego, że wystąpiłem w "Okienku Pankracego", w programie dla dzieci. Dla wielu reżyserów przestałem być poważny, człowiekiem serio, byłem aktorem "dziecięcym" tak zwanym. Nie mówię, żebym tego żałował - bo była sympatia dzieci, rodziców, ale takie były konsekwencje tego, że wziąłem udział w tym programie - odparł Barciś.
Artur Barciś nie zdradził, jak długo trwał w stanie bycia "niegodnym" "ważnych" ról. Na pewno w momencie, w którym przyjął uwielbianą przez Polaków rolę Norka w "Miodowych Latach", mógł już odetchnąć. Teraz jego znakiem rozpoznawczym jest wyjątkowa umiejętność grania zarówno w komediach, jak i dramatach.
Całą rozmowę Artura Barcisia z Odetą Moro możecie odsłuchać pod tym linkiem > > >