W Telewizji Polskiej zakończyła się debata przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Widzowie mogli oglądać rozmowy siedmiu kandydatów, którzy reprezentowali: Prawo i Sprawiedliwość, Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę, Lewicę, Konfederację, Bezpartyjnych Samorządowców-Normalna Polska w Normalnej Europie i Polexit. Prowadzące miały nietypową propozycję zakończenia debaty. Nie każdy był zachwycony.
Debatę w Telewizji Polskiej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego prowadziły Dorota Wysocka-Schnepf i Justyna Dobrosz-Oracz. Kobiety chciały, aby goście pożegnali się w języku angielskim. Borys Budka od razu zabrał głos. Z kolei Stanisław Żółtek nie krył złości. Rozpoczęła się dyskusja. Prowadzące przyznały, że chodziło im jedynie o "zwykłe goodbye". - Szanowni państwo, ja tylko muszę sprostować, bo pani redaktor mówiła, że są dwa języki obowiązujące. Wszystkie języki narodowe mają takie same prawa - wtrąciła się Beata Szydło, która kategorycznie omówiła, by wypowiedzieć chociaż słowo w języku angielskim.
Wtem wtrąciła się prowadząca debatę w TVP Info. - Ależ absolutnie. Narodowe języki mają takie same prawa, ale w kuluarach na pewno się po polsku nie rozmawia. Chcieliśmy tylko, żeby ktoś powiedział "goodbye". Może powitania w tej Brukseli pójdą lepiej. To my się pożegnamy, po polsku - dodała Justyna Dobrosz-Oracz. Debata zakończyła się słowami "goodnight" i "good luck", które padły z ust prowadzących. Po więcej kadrów z debaty zapraszamy do naszej galerii na górze strony.
Ekspertka od mowy ciała oceniła zachowanie polityków podczas debaty TVP. O ocenę mowy uczestniczek i uczestników debaty poprosiliśmy ekspertkę, Darię Domaradzką-Guzik. Już na samym początku zwróciła uwagę na zachowanie Stanisława Żółtka, który reprezentował Polexit. - Po pierwszej serii pytań mamy ciekawostkę. Na uwagę zasługuje pan Żółtek, średnio reprezentujący się, jeśli chodzi o skuteczną autoprezentację. Odstaje od pozostałych tym, jak jest przygotowany. Natomiast sprawia wrażenie osoby, która chyba jednak się wyuczyła i przygotowała na tą debatę, z punktu widzenia świadomości gestykulacji. Robi to absolutnie źle, ale widać, że gestykuluje, każdy gest potwierdza i wspiera słowo i czasami go nawet zastępuje - oceniła byłego europosła ekspertka. Więcej na temat mowy ciała polityków znajdziecie TUTAJ.