W maju dziewięciolatkowie pójdą do pierwszej komunii świętej. W dobie inflacji jest to droższe, niż w poprzednich latach, ale mimo to wielu rodziców nie rezygnuje z wystawnej imprezy komunijnej i drogich prezentów, o czym właśnie wypowiedział się Zygmunt Chajzer. - Dziś komunie to jest jakiś absurd, szokujące jest to, jakie się daje prezenty i przyjęcia organizuje. Jest przepych i bogate stroje - powiedział dziennikarz w rozmowie z "Faktem".
W rozmowie z dziennikiem Zygmunt Chajzer zwrócił uwagę na mniej zamożne osoby, których nie stać na popis bogactwa, który dla wielu stał się normą. - Jak się mają czuć rodzice i dzieciaki, których na to nie stać. Czasami to wygląda jak huczne wesele na kilkaset osób. W tej chwili dzieci, których rodziców nie stać na takie wystawne imprezy i drogie prezenty czują się pokrzywdzone, zdołowane, czują się gorsze i to jest straszne, okropne. Kiedyś nikt nie wyobrażał sobie nawet, że przyjęcie komunijne można robić w lokalu. To było spotkanie rodzinne, mama obiad przygotowała, było kilka najbliższych osób. Teraz to są wystawne bankiety - przyznał Zygmunt Chajzer. Przy okazji rozmowy z "Faktem" dziennikarz wrócił do czasów swojego dzieciństwa i zdradził, jaki prezent ucieszył go, gdy sam przystąpił do sakramentu pierwszej komunii świętej.
Wtedy prezenty były skromne, ale i tak się wszyscy cieszyli, mieli jakby mało, ale to nie było problemem. Ja sam pamiętam, że dostałem piłkę, bo zawsze grałem i lubiłem sport - zdradził Zygmunt Chajzer.
Niedawno o Zygmuncie Chajzerze było głośno za sprawą jego powrotu do telewizji "po latach". Dziennikarz od kilku tygodni pojawia się programie "Chajzer podaje" w telewizji News24. Co ciekawe, odpowiada za niego między innymi Małgorzata Walczak, czyli jego była synowa. - Bardzo się cieszę, że mogę brać udział w tworzeniu tego programu. A zapowiadanie Zygmunta w paśmie porankowym będzie dla mnie czystą przyjemnością - mówiła Walczak przed debiutem Chajzera w nowym programie.