Rok temu, 25 kwietnia 2022 roku serwis Super Express poinformował, że Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski byli podsłuchiwani, a wyciek ich prywatnej rozmowy został rozesłany do mediów, a także do zarządu Telewizji Polskiej. Wówczas jeszcze nie było wiadomo, że prowadzący są parą, a miesiąc wcześniej gwiazda poinformowała, że rozwodzi się z mężem, Marcinem Hakielem. Sprawa została zgłoszona na policję i prokuraturę.
Katarzyna Cichopek od razu zareagowała. Wówczas w rozmowie z Plotkiem wyznała, że to złamanie prawa i skierowała sprawę do odpowiednich organów ścigania. "Policja i prokuratura pracują nad tą sprawą, jest ona w toku. Ja dostałam to nagranie" - mówiła.
Na pewno nie jest to nic przyjemnego, jest to absolutnie złamanie prawa, a nielegalne pozyskanie rozmów prywatnych, jest to dla mnie kryminał - dodała.
Maciej Kurzajewski również skomentował sprawę. Potwierdził, że została zgłoszona na policję i przyznał, że jest to dla niego trudne. "Tak, sprawa trafiła na policję. Nie chcę komentować więcej, proszę mi wybaczyć. To stresujące" - powiedział dla Super Expressu. Kolejną osobą, która została zapytana o nielegalnie udostępniane nagrania był Marcin Hakiel, obecnie już były mąż Katarzyny Cichopek. W wywiadzie dla "Faktu" wyjawił, że z weekend dostał na skrzynkę pocztową maila od nieznanego nadawcy z zapisem prywatnej rozmowy byłej już żony.
W weekend z nieznanego mi maila też dostałem nagrania z byłą żoną. (...) Generalnie było to dla mnie straszne i nieprzyjemne. Nie chcę o tym myśleć, chcę się skupić na sobie i dzieciach - mówił.
Kilka dni po wybuchu afery Katarzyna Cichopek wydała oświadczenie przygotowane przez reprezentującą ją kancelarię prawną. Zapewniono w nim, że zostało złożone zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. "Odpowiednie organy zabezpieczyły lub zabezpieczają dowody i rozpoczęły dalsze czynności, zmierzające do ustalenia sprawy ww. czynu zabronionego, co zapewne niebawem nastąpi" - mogliśmy przeczytać. Poinformowano, że wszelkie publikacje z treścią nagrań będą bezprawne i stanowią naruszenie jej dóbr osobistych. Kilkukrotnie kontaktowaliśmy się z przedstawicielką Cichopek, by dowiedzieć się, na jakim etapie jest śledztwo i czy aktorka "M jak miłość" otrzymała od policji nowe dane. Niestety, do chwili publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
O komentarz do sprawy zapytaliśmy prywatną detektywkę Katarzynę Bracław. W rozmowie z Plotkiem wyjaśniała, jak rozwiązuje się tego typu kwestie. Okazuje się, że odnalezienie sprawców jest trudne, a czasem wręcz niemożliwe. Wszystko zależy od tego, jaką technologią posługiwała się osoba, która umieściła w samochodzie urządzenia do podsłuchiwania.
Wszystko zależy od kwestii technicznych - jakiego rodzaju to były podsłuchy, czy umożliwiają określenie kto je założył i kto korzystał z zebranych danych. Jeśli były to np. podsłuchy GSM z karta SIM taką, jak w telefonie to policja może sprawdzić na kogo zarejestrowana jest karta, kto dzwonił na numer z tej karty. Jeśli były to np. dyktafony, to technicznie jest to dużo trudniejsze, bo takie urządzenia nie wysyłają nigdzie danych i nie zostawiają śladów. Jeśli ktoś dobrze przygotował się do podsłuchiwania i działał sam oraz nigdy oficjalnie nie posłużył się tymi danymi, to znalezienie sprawców może być trudne, o ile w ogóle możliwe. Jeśli ktoś założył dyktafon, który zbierał dane przez określony czas, a później urządzenie zabrał, bezpiecznie odtworzył dane i z szyfrowanego maila wysłał je do mediów to może być naprawdę ciężko dotrzeć do sprawcy - powiedziała Bracław.