W lipcu zeszłego roku Katarzyna Zielińska za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazała smutne informacje o śmierci mamy Anny Zielińskiej. Dla aktorki to była niespodziewana śmierć, z którą - jak sama wielokrotnie mówiła - wciąż nie może się pogodzić. Ostatnio była gościem internetowego programu "W moim stylu". W rozmowie z Magdą Mołek nie potrafiła powstrzymać emocji.
Magda Mołek w pewnym momencie poprosiła aktorkę o powiedzenie czegoś, czego wcześniej nie mówiła publicznie. Katarzyna Zielińska wyznała, że w rzeczywistości jest inną osobą, niż większość ludzi myśli.
Nie jestem taką uśmiechniętą od ucha do ucha "Zieliną", która ze wszystkim sobie super daje radę, jak to wszyscy myślą, że też mam mnóstwo problemów. Na pewno jestem osobą, która nie lubi się publicznie dzielić tymi problemami, ale mam dużo problemów, które ogarniam.
W naszej galerii znajdziecie dużo zdjęć Katarzyny Zielińskiej
Mówiąc te słowa, celebrytka rozpłakała się i przyznała, że bardzo często zdarza jej się szlochać
Jestem normalną Kaśką, która już od roku czasu musi sobie codziennie popłakać. Taki mam czas, no... A nigdy sobie publicznie na to nie pozwalam, bo sobie myślę, że jestem za mocna. A codziennie płaczę sobie wieczorem i jest mi lepiej rano, po prostu.
Katarzyna Zielińska w dalszej części programu wróciła pamięcią do pogrzebu mamy.
Kiedy umarła mi mama i szłam po wieniec, miałam w głowie, że to będzie piękny wieniec dla mojej mamy. Szłam w centrum Warszawy, gdzie akurat natrafiłam na pana z aparatem, który zaczął mi robić zdjęcia. Byłam tak wykończona, że po prostu nie miałam siły powiedzieć: "Spierd*laj, mama mi umarła", bo się bałam, że to wyjdzie do prasy, że będą pisać, że przyjadą na cmentarz. Godnie to zniosłam. A potem sobie pomyślałam: "Kurczę, już jestem więźniem samej siebie". Powiedziałam - koniec z tym.
Aktorka powiedziała również, że boi się mówić o swoich słabościach i nie rozumie, czemu został do niej przyklejony wizerunek silnej osoby.