Czwarta fala pandemii koronawirusa zbiera coraz większe żniwo. Od ponad tygodnia dziennie notuje się ponad 20 tysięcy przypadków zarażeń. Niestety wciąż chętnych do podważania istnienia pandemii i wątpiących w działanie szczepionek nie brakuje. Na własnej skórze przekonała się o tym niedawno Joanna Racewicz, która została zwyzywana, gdy przyjmowała trzecią dawkę.
Joanna Racewicz jest jedną z gwiazd, które namawiają innych do szczepień. Dziennikarka zaszczepiła syna, a kilka dni temu sama udała się po trzecią dawkę. We wpisie na Instagramie przypomniała obserwatorom o coraz większym zagrożeniu. Obecną sytuację epidemiczną porównała poniekąd do katastrofy smoleńskiej.
25 listopada 2021 roku. Moja trzecia dawka. Dokładnie w dniu, gdy zachorowało 28128 osób i zmarło 497. To tak, jakby jednego dnia spadło pięć Tupolewów. Śmiało można codziennie ogłaszać żałobę narodową. Mocne, prawda? Do tego prawdziwe. Dlaczego się szczepię? Bo nie chcę być jedną z tych cyfr. Nie zamierzam składać się na sumę, którą każdego dnia o 10.30 podaje Ministerstwo Zdrowia na Twitterze i którą potem powtarzają wszystkie media. Mam dla kogo żyć - czytamy.
Joanna Racewicz przez to, że się szczepi, spotyka się z niemałym hejtem. Podczas przyjmowania trzeciej dawki natrafiła na antyszczepionkowca, który nie szczędził wobec niej ostrych słów.
(...) To po to zasuwałam do Wrocławia po pierwszą i drugą dawkę, żeby w kolejce prychnął na mnie gość bez maseczki wymyślając mi przy okazji od „głupiej pindy"? (...) Proszę mi oszczędzić pseudonaukowych wywodów o eksperymencie medycznym, któremu rzekomo się poddaję. Jak zacznę świecić albo przełączać telewizor myślami -dam znać - podsumowała.
Cały wpis dziennikarki przeczytacie poniżej.