Więcej na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Od kilku dni nazwisko Barbary Kurdej-Szatan nie schodzi z nagłówków w mediach. Aktorka bardzo emocjonalnie skomentowała film, ukazujący sytuację na polsko-białoruskiej granicy. Zamieściła wówczas w sieci wpis pełen wulgaryzmów. Mimo poniesionych już konsekwencji, nie zamierza milczeć.
Za wulgarny wpis Barbara Kurdej-Szatan przeprosiła. Nie spodziewała się, że wywoła taki zamęt, a sprawa będzie na tyle poważna, że wszystkim zainteresuje się prokuratura. Przez jakiś czas nie zamieszczała żadnych nowych wpisów w sieci.
Aktorka nie zmieniła jednak zdania, co do tego, że migrantom na granicy należy się pomoc. Właśnie wróciła do tematu, publikując na swoim InstaStoires kilka zdjęć. Pierwsze z nich to popularny już apel artystów i przedstawicieli Kościoła Katolickiego w ramach kampanii społecznej "Oszukani, bezbronni, nasi bliźni. My możemy ich ocalić". Proszą w nim o pomoc humanitarną dla migrantów, którzy żyją na granicy polsko-białoruskiej.
Kolejne zdjęcia zamieszczone przez Barbarę Kurdej-Szatan dotyczą Marii Konopnickiej. Kilka lat temu ukazała się książka Iwony Kienzler "Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica", w której szczegółowo opisano związek autorki "Roty" z Marią Dulębianką. Teraz aktorka przypomina działalność pisarki na rzecz kobiet.
Jednak jeszcze ciekawsze jest kolejne ze zdjęć, pochodzące ze wspomnianej książki Iwony Kienzler, a sfotografowane przez Małgorzatę Grzebałkowską. To fragment listu Konopnickiej z 1891 roku. Dotyczy on sytuacji wracających z Brazylii polskich emigrantów.
We Francji straszną mieli drogę. Nikt ich pod dach przyjąć nie chciał. Dwadzieścia jeden dni szli o głodzie po lasach, kradnąc jarzyny, a nocując w błocie, po rowach, bo były deszcze - czytamy w liście Marii Konopnickiej.
Na ten moment aktorka zablokowała możliwość komentowania jej postów.