Więcej szczegółów z życia Kamila Durczoka przeczytacie na Gazeta.pl.
Matylda Damięcka odpowiedziała na śmierć Kamila Durczoka w charakterystyczny dla siebie sposób. Choć artystka zazwyczaj daje internautom pole do interpretacji, tym razem zasugerowała w komentarzu, co można wywnioskować z zamieszczonego przez nią postu.
Na grafice autorstwa Matyldy Damięckiej widać niewielką postać Kamila Durczoka przy stole, który można jednocześnie interpretować jako przezroczysty płyn, od którego odbija się napis "Fakty". To nawiązanie do afery z "upi*rdolonym stołem", ale i problemów alkoholowych dziennikarza.
Pod grafiką pojawiły się dwa zdania ułożone z hashtagów.
Straciliśmy kogoś absolutnie wyjątkowego w swojej dziedzinie i to lata temu nie wczoraj. Porozmawiajmy o zaj*bistym dziennikarzu i niewątpliwe niefajnym człowieku - czytamy pod postem.
Fani w komentarzach zwrócili uwagę, że dziwią się, że Damięcka poświęciła post Durczokowi, który miał sporo za uszami. Skandale związane z rzekomym mobbingiem i jazda pod wpływem alkoholu otwierają długą listę.
Kwestia mobbingu seksualnego nie przeszkadza go wspominać na tak feministycznym koncie? - napisała jedna z osób.
Też mnie to właśnie zastanawia i trochę razi - dorzuciła kolejna.
Człowiek oskarżany o mobbing i wykorzystywanie seksualne, wspominany w relacjach kolegów z pracy jako tyran jeżdżący autem po pijaku - dlaczego jest wspominany na tym koncie?
Damięcka, pod wpływem fali sceptycznie nastawionych do grafiki internautów, postanowiła odpowiedzieć. Zasugerowała jednocześnie, co myśli o Durczoku.
W interpretacje nie wchodzę, ale mogę tylko coś zasugerować. Nie narysowałam jego twarzy, tak jak większości, którym "rysuję laurki".
Rozumiecie ją?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!