To nie jest pierwszy w tym miesiącu ślub członka rodziny królewskiej Liechtensteinu. Na początku września swój związek z wieloletnim partnerem przypieczętowała księżniczka Maria Anunciata. Teraz przyszła kolej na jej siostrę, Marie-Astrid. Obie kobiety prezentowały się na uroczystościach bardzo schludnie, choć skromnie, jak na królewskie standardy. Tego samego nie można powiedzieć o mężu młodszej księżniczki. Specjalistka od etykiety Aleksandra Pakuła jest zniesmaczona tym, jakie obuwie wybrał na tę okazję. Duża wpadka!
Ralph Worthington postawił na ekstrawagancję. Garniturowe spodnie w prążki połączył z czarnym frakiem, jasnobeżową kamizelką i... zielonym krawatem w kropki. Jakby tego było mało, stanął przed ołtarzem w niestosownym obuwiu. Aleksandra Pakuła zwróciła uwagę, że pan młody powinien włożyć na tak dostojną, ale jednak niezbyt wieczorową uroczystość, lakierowane oksfordy. Mąż Marie-Astrid zdecydował się jednak na zwykłe mokasyny, które według ekspertki były złym wyborem.
Jeszcze większe zdziwienie może wzbudzać fakt, że wspomniane mokasyny na nogach wybranka księżniczki "nie pachniały nowością". Były brudne i znoszone, co potwierdzały rzucające się w oczy zdarte czubki.
Jak można iść do ślubu w takich zniszczonych i brudnych butach? - grzmi na Instagramie Pakuła.
Jak się okazuje, bajkowe wesele nie było wcale takie bajkowe. Na szczęście stylizacja księżniczki i jej szczery uśmiech przyćmiły wpadkę niesfornego męża.