W środę wieczorem na warszawskim Mokotowie doszło do zatrzymania Beaty K., która prowadziła BMW z niespełna dwoma promilami alkoholu we krwi. Artystka przeprosiła wprawdzie za swoje skandaliczne zachowanie i przyznała się do błędu, ale krytyka pod jej adresem nie ustaje. W jej obronie postanowił stanąć Piotr Gąsowski.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że zachowanie Beaty K. był niedopuszczalne i bardzo nieodpowiedzialne. Krytyka, jaka spada na artystkę, jest słuszna, jednak pewnego rodzaju żarty z tekstów jej piosenek oraz niej samej są już nie na miejscu. Zauważył to Piotr Gąsowski, który opublikował pełen negatywnych emocji wpis. Nie podoba mu się, że media nie piszą pełnego nazwiska wokalistki Bajmu. Ale czy powinien się tak dziwić? W końcu gwiazda ma postawione zarzuty...
Odżegnujemy kolejnego człowieka od czci i wiary! Chodzi mi o Beatę, która ostatnio opisywana jest jako Beata K., a jej zdjęcia publikowane są z czarnym paskiem na oczach. Na równi ze złymi ludźmi, którzy z premedytacją mordowali, gwałcili, kradli i niczego dobrego w życiu nie uczynili - unosi się na Instagramie.
W dalszej części wpisu można odnieść wrażenie, że aktor i prezenter telewizyjny staje w obronie Beaty K.
Znów występujemy w roli sędziów, wypowiadamy się bardzo ostro (...). Czy naprawdę jesteśmy tak okrutni, żeby kopać leżącego, a w tym przypadku leżącą? A może chcemy wsadzić Beatę K. do więzienia na dwa lata?! A może publiczne ukamienowanie czy publiczna chłosta sprawi nam radość?! - grzmi.
Gąsowski zauważa na szczęście, że pod żadnym pozorem nie można wsiadać za kółko pod wpływem alkoholu.
Nigdy się nie upiłem do utraty rozumu. Nigdy nietrzeźwy nie siadłem za kierownicą. Zawsze wybierałem spacer bądź taksówkę, ale pisanie, że Beata K. chciała zaoszczędzić na taksówce parę złotych, świadczy tylko o chęci dokopania. (...) Czego jeszcze chcielibyśmy? Czy tego, żeby walnęła głową w mur, żeby się zabiła, żeby zniknęła ze sceny i z naszego życia?! (...) Największą karę publicznego upokorzenia już poniosła - dodaje.
Ma rację?