Księżna Kate i Meghan Markle od lat są na świeczniku. Obserwowane i komentowane są ich zachowania, wypowiedzi oraz wygląd. Wiele osób uważa, że jedna, jak i druga są niezwykle perfekcyjne, choć zdaje się, że bardziej Kate jest ulubienicą internautów i fanów brytyjskiej rodziny królewskiej. Nie da się ukryć, że w dużej mierze to, jak prezentują się podczas publicznych wystąpień, nie tylko wizerunkowo, wynika z dworskiej etykiety, do której muszą się dostosowywać.
Co prawda, Meghan nie musi już zważać na zasady, jednak kiedy reprezentowała rodzinę królewską, to ona i Kate nie mogły szaleć z makijażem. Stawiały na delikatne podkreślenie urody i stosowały przy tym naprawdę znikomą ilość produktów. Bardziej niż na makijażu skupiały się na pielęgnacji. A ta jest bardzo ważna i zadbana skóra ma ogromne znaczenie.
Czyżby to właśnie temu zawdzięczały nienaganny wygląd? Pojawiły się pewne wątpliwości. Jeden z chirurgów plastycznych, Vartan Mardirossian, wziął pod lupę wygląd Kate i Meghan i uznał, że to także zasługa poprawek w gabinecie medycyny estetycznej. Wyjawił, że według niego księżna Kate stosuje botoks i wstrzyknęła go sobie w czoło.
Na niektórych zdjęciach można było zauważyć, że prawa brew jest troszkę niżej od lewej. To chwilowy efekt uboczny tego zabiegu - wyznał w rozmowie z magazynem "Closer Weekly", na który powołuje się również portal Inquisitr.
A co z Meghan? Ta ponoć ingerowała w wygląd swojego nosa.
Grzbiet nosa jest perfekcyjnie zrobiony. Zmiany są subtelne i naturalne, z pewnością pracował nad nimi doskonały chirurg - dodał.
Co ciekawe, kilka lat temu na łamach magazynu "Globe" kilku innych lekarzy też uznało, że Meghan poprawiała swój nos. Zaskakująco dodali, że być może delikatnie powiększyła biust! Myślicie, że faktycznie Kate i Meghan ingerują w swój wygląd?