Agnieszka Chylińska w ostatnich tygodniach publikuje bardzo szczere wpisy, które nawiązują do różnych etapów jej życia. Mogliśmy przeczytać już o trudnych początkach kariery i problemach, których doświadczyła w młodości. Tym razem otworzyła się na temat macierzyństwa.
Artystka jest matką trojga dzieci - 15-letniego Ryszarda, 11-letniej Estery i ośmioletniej Krystyny. Chylińska przyznała, że dwoje z nich jest dziećmi "szczególnej troski". Nigdy wprost nie mówiła o ich chorobie, ale zdradziła, że napisała książkę "Giler, trampolina i reszta świata", by "opowiedzieć więcej o sobie i o byciu mamą wyjątkowo "wyjątkowego" dziecka". Bohater książki Chylińskiej ma autyzm.
W najnowszym wpisie, który opublikowała na Instagramie, przyznała, że wiele rzeczy naprawdę ją wkurza. Nazywa to "wiekiem dojrzewania", który w jej wypadku cały czas trwa.
Zawsze był powód do wkurzenia. Z natury, z domu, z genów. Nie wiem. Jak słyszę o wieku dojrzewania, to uśmiecham się pod nosem. Bo u mnie proces cały czas trwa... Najpierw wkurzali Rodzice, potem szkoła, potem jakiekolwiek obowiązki, potem wszelkie ograniczenia. Wiadomo.
W dalszej części wpisu nawiązała już do macierzyństwa. Przyznała, że chce, aby jej dzieci miały w życiu jak najlepiej, jednak niektóre decyzje nie były dla niej łatwe.
Z czasem zaczęłam zauważać jakiś inny świat poza mną i mooooooim poczuciem niesprawiedliwości i krzywdy. Kiedy urodziłam moje dzieci i pojawiły się okoliczności, które dawały mi oczywisty wybór pomiędzy byciem wiecznie rozsiadającą się w roli ofiary lamentującą matką lub zadaniowcem i buntownikiem niezmordowanie walczącym o to, by każde z moich dzieci bez względu na swoje jak to się ładnie mówi "deficyty" mogło mieć dobre i pogodne życie, wybrałam to drugie. Nie bez wahania.
Mimo trudności, w końcu stawiła czoła swoim problemom.
Chce się uciekać od tego, co trudne, co boli. Mnie moje życie dało trudną lekcję. Wagarowałam jak zwykle, by w końcu wrócić i stanąć twarzą w twarz "z tym, co boli z tym co trwa." I może nie było cudu, ale dało się to wszystko udźwignąć. Może samo przekonanie o tym, że nie jest tak ciężko jak myślałam, było wystarczającym powodem, by trwać, by być, by towarzyszyć...
Internauci podziękowali artystce, że dzieli się z nimi swoimi prywatnymi historiami. Życzyli jej również dużo siły.