Artur Orzech zapłacił karę TVP za niedotrzymanie warunków umowy. "Sądził, że wszystko rozejdzie się po kościach"

Odejście Artura Orzecha z TVP słono go kosztowało. Prezenter właśnie wpłacił pokaźną sumę na konto Telewizji Publicznej, a to wszystko w ramach kary za to, że nie pojawił się w pracy.

Kilka tygodni temu mówiło się o odejściu Artura Orzecha z Telewizji Polskiej w atmosferze skandalu. Prezenter prowadził program "Szansa na sukces", jednak nie pojawił się na nagraniach jednego z charytatywnych odcinków show. Jak donosiła wówczas TVP, dziennikarz nawet nie poinformował o swoich planach i postawił całą produkcję w niekomfortowej sytuacji zaledwie na kilka godzin przed planowanymi nagraniami. Od tamtej pory pomiędzy prezenterem a stacją panuje napięta atmosfera.

Artur Orzech musiał zapłacić karę TVP

Artur Orzech na Facebooku poinformował, że to on zakończył umowę z Telewizją Polską, toteż będzie musiał zapłacić zapisaną w umowie karę.

Gdyby to Telewizja Polska zerwała ze mną umowę, nie musiałbym płacić kar umownych za zerwanie jej przeze mnie. Szkoda czasu i słów. Amen – napisał na Facebooku Orzech.
Zobacz wideo Jak Rafał Brzozowski zakumplował się z Edytą Górniak? "Czuję od niej wsparcie"

"Super Express" donosi, że dziennikarz już wpłacił na konto TVP niemałą sumę.

W umowie jest ustalona kara umowna za niestawienie się na zdjęciach. Pan Orzech zgodnie z umową szybko wpłacił na konto TVP kilkanaście tysięcy złotych. Sądził zapewne, że wszystko rozejdzie się po kościach - mówi osoba z otoczenia Orzecha w rozmowie z "Super Expressem".

Od czasu odejścia z TVP Artur Orzech regularnie publikuje i usuwa posty na Facebooku, w których tłumaczy prawdziwe powody swojego odejścia. Ponoć nie chciał promować Jana Pietrzaka oraz wykonawców disco polo. Co ciekawe, przed zwolnieniem nagrał już kilka odcinków z tego typu twórcami i nic mu wówczas nie przeszkadzało. Mimo wszystko współpracownicy nie chcą źle o nim mówić.

Nie będę źle mówił o Arturze. Jak każdy człowiek ma swoje problemy. Teraz życzymy mu przede wszystkim zdrowia - mówi tabloidowi wieloletni współpracownik Orzecha.

W tym roku pierwszy raz od wielu lat Artur Orzech nie skomentuje Eurowizji. Zastąpią go Marek Sierocki i Aleksander Sikora.

Dobry wybór?

ZOBACZ TEŻ: Edyta Pazura tłumaczy, dlaczego nie przyjaźni się z Rubikami i innymi gwiazdami. "Za dużo plot, aferek. Nie nasze klimaty"

Więcej o:
Copyright © Agora SA