Od śmierci Krzysztofa Krawczyka minęły już przeszło dwa tygodnie. Podczas pogrzebu wdowa nie mogła powstrzymać łez. Ewa i Krzysztof byli ze sobą od blisko 40 lat i przy każdej możliwej okazji deklarowali swoją wzajemną miłość.
Żonie muzyka nie jest więc łatwo pogodzić się z jego odejściem. W rozmowie z dziennikarzem "Wirtualnej Polski" opowiedziała, jak wygląda jej życie bez Krzysztofa.
Rozmawiam z Krzysztofem, proszę go o pomoc, o spokój. Nie mogę spać, bo się boję trochę. Śpię na jego połowie łóżka. W domu wszystko jest, nic nie ruszyłam. Mam wrażenie, że on za chwilę wróci... Na każdej ścianie są nasze zdjęcia, jestem otoczona Krzysiem.
Wyznała również, że nadal nie dociera do niej, że została sama. Grób męża, który znajduje się na cmentarzu w podłódzkich Grotnikach, odwiedza nawet kilka razy dziennie. Ponadto bardzo dużo czasu poświęca modlitwie.
Jest bardzo ciężko... Ja tu jestem kilka razy dziennie. Chodzę do kościoła, modlę się za Krzysia.
Na koniec Ewa Krawczyk przyznała, że na śmierć bliskiej osoby nigdy nie można być przygotowanym. Nawet gdy wydaje nam się, że jesteśmy pogodzeni z losem.
Chociaż człowiek wie, że ta osoba jest chora i może odejść, to liczy na cud - mówiła Ewa Krawczyk w rozmowie z "Wirtualną Polską".
Przypomnijmy, że Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia, dwa dni po tym jak opuścił szpital, w którym przebywał z powodu zakażenia koronawirusem. Żona muzyka podkreślała jednak, że przyczyną jego śmierci były choroby współistniejące.